Zamknęłam oczy, zagryzłam wargi i rozluźniłam się.Machałam tylną łapą z namiętności i rozkoszy..Nasze ciała układały się w jedność - obściski, delikatne zawroty, namiętne całusy i pieszczoty po piersiach.. Marzyłam tylko o nim.Nic więcej się w tym momencie nie liczyło.A że była 16.00 tak szybko zapadła 17.. 18 aż w końcu 20.30.. Nie miałam dość.Chciałam więcej i więcej i WIĘCEJ! Przestaliśmy.Odetchneliśmy z rozkoszy i patrzyliśmy sobie w oczy.Mrugnęła delikatnie.Było trochę zimno, wiatr powiewał nam sierść, ale nie nam.. byliśmy tacy ciepli.. Ułożyliśmy się na boku objęci, stykający się pyszczkami i noskami z łączącymi piersiami i splecionymi tylnymi łapami.. Steve trzymał mi łapę na szyję.
-Kocham cię, wiesz o tym?-szepnęłam w jego włochate, duże ucho
Przekręciłam go na plecy i pocałowałam namiętnie.Położyłam się obok niego z łebkiem na ramieniu i.. zamknęłam na chwilę oczy.. W uchu poczułam delikatny podmuch i głos mego ukochanego...
< Steve? U.U >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz