Uśmiechnąłem się lekko i pomogłem wstać Błękusi, która otrzepała sobie futerko.
-No to jak?-spytałem z uśmieszkiem-Może małe, podpalane karibu?
Wadera zrobiła chytry uśmieszek, co oznaczało, że zjadłaby i byka z kopytami.Niech będzie byk!Pognałem na polanę.Siedział tam dorodny byczor.Przyczaiłem się na niego i skoczyłem na grzbiet.Złapałem za rogi, a byk zaczął się wiercić, huśtać, a ja podskakiwałem z radością na twarzy jak kowboj na koniu.
-Jupi ja jej!-podniosłem w górę łapę i zakręciłem kapeluszem, który wpadł do wody.Zabawa była przednia.I ja się śmiałem i Violetta, która również dopingowała.
-Asco wygrasz z tym byczorem!-wolała-Juhu!Tak trzymaj!
Wkrótce byk się trochę zmęczył, a mnie rozbolały łapy.Wyjąłem zza pasa sztylet cho*ernej ostrości i wbiłej w szyję.Byk zawył i ugiął kolana.Wtedy zsiadłem z niego, wyjąłem sztylet i zacząłem go nim dźgać..
< Violetta? Kłania się cięta riposta. xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz