Obejrzałam dokładnie najpierw Steve, a potem samą siebie.Potem otoczenie.Było ciemno, a stróżkami ciekła lawa.Żaden demon się na nas nie obejrzał.
-A więc to tak to wygląda...-zadumałam się
-Sue.-spojrzeliśmy sobie w oczy-Jestem okropny jako demon, a ty.. ech, no właśnie, a co z tobą? Nie mogę skazać ciebie na mękę w tym miejscu i pohańbienie przez ojca...
Spuścił łeb.
Podniosłam mu pysk i pocałowałam go.
-Steve..-zaczęłam mówić-Dla ciebie przecierpię wszystko.Mogę przyzwyczaić się żyć tu i w tamtym świecie.. mogę przetrwać przemianę, byle by być sercem blisko twojego i byleby żyć tak jak ty żyjesz.
-Sue ty naprawdę...
-Naprawdę cię kocham.Tak.-potwierdziłam-Początki przyznam są nie do zniesienia, ale nauczył mnie wytrwać ból i nauczysz zaklęć i zwyczajów królestwa demonów.. Przyznam , że nawet podobam się sobie jako demon.-uśmiechnęłam się-A ty nie jesteś też taki zły.
-Sue chodzi mi o to co by powiedzieli wszyscy z tego świata i c twojego.To nie jest twoje miejsce, a tamto to nie jest moje miejsce, ale przysięgam, że i ty i ja nauczymy się wszystkiego co potrafimy.
-Steve, ale nie odchodź ode mnie..-łza poleciała mi z oczu-chcę być z tobą, chcę żyć i w tym świecie i w tamtym, tylko nie wiem jak.Wiem tylko jedno, że cię nie opuszczę...
< Steve? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz