-To on może zabić demona..-powtórzyłam sobie słowa Steve
Wtedy pojęłam wszystko.Wszystko co miałam pojąć i byłam już gotowa do walki.Wyskoczyłam z prędkością światła zza kamienia i ustałam obok Steve.
-Sue co ty wyprawiasz...-szepnął do mnie Steve
-Pomagam ci i kombinuję taktykę.-fuknęłam-A teraz trzymaj się..
Użyłam swoich mocy i wywołałam trzęsienie ziemi.Skały zaczęły sypać się z firmamentu.Korzystając z nieuwagi ojca Steve i jego brata krzyknęłam ''Teraz!'' i nie czekając na nic pomknęłam po boku strzelając z łuku do obu demonów.
~Steve zajmie się swoim ojcem..~myślałam~ja jego bratem...
Napięłam łuk, który miał poza magmą tę samą właściwość co sztylet i strzeliłam z kilka razy.Steve zabrał się za walkę z okaleczonym przez moją strzałę ojcem, a ja rzuciłam się na jego brata.Strzeliłam, ale nadal nie w czuły punkt.Gryzłam i drapałam.Wybiłam mu jedno oko.Ekavir złapał za nie, a ja korzystając z tej okazji strzeliłam w czuły punkt.Tak zabiłam Ekavira, a raczej jego domoniczą formę i wszystkie z tego wspomnienia.. Czy jakoś tak Steve tłumaczył... Obejrzałam się na Steve.Walczył nadal z ojcem.
-Steve teraz!-krzyknęłam i rzuciłam mu swój sztylet
Steve człapał sztylet i natychmiastowo ugodził ojca w punkt czuły dla demonów.
Cofnęliśmy się o kilka kroków i patrzyliśmy jak demon ginie.W razie czego strzeliłam jeszcze jedną strzałę, a demon rozprysnął się na wiele części i znikł..
Spojrzeliśmy sobie ze Stevem w oczy.Lekko się uśmiechnęłam.
< Steve? U.U >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz