Wstałem późnym rankiem, ziewnąłem i po woli otworzyłem oczy.
"To już dzisiaj"-pomyślałem
W końcu nadeszła noc gdy ma być pełnia księżyca.Bez namyśleń wybrałem się na polowanie, po południu zaś wybrałem się do mojego ulubionego miejsca, czyli nad wodospad gdzie spędziłem resztę dnia.Gdy nadeszła noc pobiegłem na wzgórze watahy, gdzie była jak na razie trochę wcześneij Luna.Już za pół godziny mieli się tu wszyscy zebrać.
-I jak zestresowana trochę?-spytałem z uśmeichem siadajac obok niej
-Oj tam trochę-odwzajemniła mój uśmiech
Wpatrywałem się w pięknie zachodzące słońce.
-Wręcz cudowna będzie dzisiaj noc...-stwierdziłem-I pewnie wyjątkowo piekna-usmeichnąłem się słodko
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz