Chciałem poznać trochę bliżej też naszą Alfę. Znajomych nigdy dość,
zwłaszcza że w poprzednim wcieleniu nie miałem ich w ogóle. Kiedy
spotkałem naszą przywódczynię przywitałem się dumnie.
- Witam, jestem Steve. - odparłem.
- Ja Panther..
- A więc SŁONECZKO - powiedziałem z naciskiem. - jesteś może głodna ?
- Tak, ale czemu pytasz i czemu nazwałeś mnie słoneczko ?! - wilczyca krzyknęła ze zdziwienia.
- Och.. nie ważne. Czyli jesteś głodna ? - przeciągałem z uśmiechem łobuzerskim.
- Tak..
- No więc zapraszam na mały pokaz moich sił.. - dodałem dumnie.
Poszliśmy w stronę stada jakiś zwierząt. Okazało się , że jest tam pełno
łań. Zaczaiłem się za krzakiem i oblizałem pyszczek. Wskoczyłem na
jedną z nich, wadera patrzyła na mnie wielkimi oczami. Niestety łania
puściła się biegiem w stronę polany. Nie tracąc czasu pobiegłem za nią.
Wskakując na jej grzbiet wgryzłem się jej w szyję. Zdechła, a ja miałem
posiłek oraz uznanie alfy.
- No to poczęstujesz się ? - spytałem.
Panthera skusiła się i razem zjedliśmy zwierzę ze smakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz