Uśmiechnęłam się lekko.To było jedyne pocieszenie, które mogłam dostać.
-Tomas dzięki za pocieszenie, ale nie mam ochoty rozmawiać o moim życiu osobistym.-powiedziałam stanowczo
-Dobra.-powiedział krótko
Zaburczało mi w brzuchu.
-Ktoś tu jest głodny.-mruknął Tomas-Zaraz ci coś upoluję.
-Nie.-powstrzymałam go-Nie jestem taka miła i bezbronna jak ci się w rzeczywistości wydaje.
I z prędkością światła wystrzeliłam ku biegającej po polance łani.Kilka minut gonitwy, a już niosłam ją ku basiorowi w swoim pysku.Nie poczułam ani grama zmęczenia, lecz zapał do dalszego biegania.
Tomas odchrząknął.
-Brawo.-pochwalił mą osobę-naprawdę nieźle.
-Proszę.-podałam mu łanie-Odkrój sobie połowę
-Ja nie jestem głodny.-odmówił grzecznie-Ale dzięki.
Wzruszyłam ramionami i zabrałam się do jedzenia.Pierś, wątroba i łudziec już były w moim brzuchu.Wszamałam jeszcze trochę szyi, ale reszty nie mogłam zmieścić.
-Już naprawdę nie mogę Tomas, a szkoda, by się zmarnowało.
-No dobra.-poddał się-Wezmę resztę łani.
Usiadł i zaczął jeść.
-Zaczekaj tu, zaraz wrócę.-oznajmiłam i ruszyłam ku jeziorku
Napiłam się i obmyłam pyszczek.Chciałam wracać, ale coś zaszeleściło w krzakach.Ciekawa podeszłam do krzewów i zajrzałam.Migiem powalił mnie jakiś pies.Krzyknęłam.To odbyło się tak z zaskoczenia, że nawet nie mogłam zrobić uniku.Potem wyszedł człowiek ze strzelbą i uśmiechnął się szyderczo.
-Kogo tu mamy?Piękne soczyste mięsko i cenne futro, które sprzedam za 500 sykli.Dobry Blader.-powiedział i pochwalił psa
Szarpałam się, ale kłusownik związał mi cztery łapy, pysk i zgarnął na plecy.
Tomas uratujesz mnie?:)