poniedziałek, 30 września 2013

Od Jacoba C.D. Luny



Długo to do siebie doskakiwaliśmy, a to odskakiwaliśmy tworząc tak jakby wrażenie tańczenia w powietrzu.Trzeba się było dość długo przyjrzeć, aby zauważyć nasze wręcz doskonałe ruchy.Co chwilę dało się słychać jedno, krótkie słowo, to od jednej i od drugiej strony, również tak samo jak śmiech.W końcu wymęczeni usiedliśmy pod drzewem całkowicie rozbawieni nasza "zabawą".
-Haha..byłaś znakomita-uśmiechnąłem się
-Heh, ty też-wilczyca odwzajemniła mój uśmiech
Chwilę tak jeszcze leżeliśmy ciężko dysząc zmęczeni.Nagle podniosłem się z miejsca.
-Wstawać, wstawać-trzeba wykorzystać cały ten piękny dzień-uśmiechnąłem się uwodzicielsko nie mal podskakując

<Luna?>

Od Luny C.D. Jacob

- Czyli jesteś w sumie typem podrywacza? - powiedziałam ze śmiechem - nie spodziewałabym się tego po tobie.
- Tak, jednak nie tak jak większość to rozumie, powiedzmy że lubię towarzystwo samic.
- Dobrze rozumiem - nagle wpadłam na szatański pomysł - Berek! - Dotknęłam Jacoba po grzbiecie i uciekłam, kiedy odbiegłam dobry kawałek dalej usiadłam i czekałam na jego ruch.
Kiedy ruszył odskoczyłam w bok i zrobiłam się niewidzialna. On miał w zanadrzu nadzwyczajną szybkość i zwinność o której nie wiedziałam, więc tylko gdy mógł mnie zobaczyć rzucił się na mnie krzycząc berek. Tutaj było już ciężej gdyż nie miałam nad nim przewagi, jednak dzięki zmiennokształtności mogłam sobie dopomóc.

<Jacob co dalej?>

Od Lirenta C.D. Kasumi

Odsunąłem się i pozwoliłem wilczycy wstać.
-Wiem dobrze, ze należysz do naszej watahy, ale nie rozumiem po się do razu rzucać na mnie?-zaśmiałem się cicho pod nosem spoglądając na nią.
-Ogólnie ładne imię masz, Kasumi... rzadko spotykane
Wadera patrzyła na mnie wręcz przestraszona, że tyle wiem.
"Boże skąd on o tym wie!?"-usłyszałem nagle
-Taki to już dar czytania w myślach-uśmiechnąłem się delikatnie
Widać było, że odetchnęła z ulgą.Usiedliśmy obok wody.
-Może opowiesz mi co nie co o sobie?-zaproponowałem

<Kasumi? ^^ >

Od Kasumi C.D. Tomasa

Bez laski-pomyślałam ponuro. Wymusiłam u siebie krzywy uśmiech.
-Dzięki. Nie trzeba-powiedziałam słodko po czym zmieniłam ton na stanowczy-Sama trafię.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Po paru chwilach byłam nad jeziorem. Mój humor zmienił się w czasie gdy siedzieliśmy u Alfy. Nie mam co robić tylko siedzieć i wsłuchiwać jakichś zasad. Nie jestem głupia ! Wiem czego nie wolno robić ! Spojrzałam na swoje odbicie.
-Uspokój się-szepnęłam, po czym uderzyłam łapą w wodę.
Parę kropli spadło mi na pysk i po chwili zmieszały się ze łzami. Położyłam się i zamknęłam oczy. Gdy futro na pysku już mi wyschło poderwałam się na łapy słysząc jakiś szelest. Było już ciemno więc nie mogłam dostrzec co za wilk się do mnie zbliża. Zawarczałam i skoczyłam na niego. Przegarliśmy się kawałek. Gdy się zatrzymaliśmy leżałam pod białym wilkiem z czerwoną szarfą. Przekręciłam lekko łeb i przyjrzałam się wilkowi. Kim jesteś -pomyślałam.
-Jestem Lirent-powiedział jakby czytając mi w myślach.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie.

«Lirent ? Dokończysz ? :) »

Od Violetty do Sezam

Chodziłam po lesie gdy natknęłam się na Sezam.Nie znałam jej jeszcze zbyt dobrze więc postanowiłam, że to dobry moment, aby trochę pogadać i lepiej się zapoznać.Podeszła do wilczycy z uśmiechem na pyszczku.Wilczyca od razu odwzajemniła mój uśmiech.
-Hej co u ciebie?-spytała siadając pod drzewem
-Cześć, a wszystko dobrze a u ciebie?-Sezam usiadła obok mnie i zaczęłyśmy rozmawiać
W końcu zeszło się tak jakoś na temat chłopaków.
-No więc mów, który Ci wpadł w oko?-spytałam z uśmiechem ciekawa odpowiedzi

<Sezam? :D  >

Od Lirenta C.D. Panther



Lekko się zdziwiłem na jej widok.
-Zawsze myślałem, że Alfa tutaj jest tak jak inni wilkiem..- powiedziałem
-A widzisz, ona jest takim rodzynkiem-uśmiechnęła się słodko Violetta-A co ty tam za sobą masz?-spytała
-Em...nic takiego...-szybko cofałem się lekko
-Oj jednak oś tam masz...-Violetta była wręcz uparta, ale rozumiałem bardoz dobrze jej ciekawość
-Oh...no dobrze...-powiedziałem po czym podniosłem coś z ziemi
W moich łapkach teraz siedział mały lekko żółty chomiczek, który wytrzeszczał słodkie oczka patrząc na wilczyce przygryzając nasionka słonecznika.Zwierzak szybko wdrapał się mi na głowę.
-Ma na imię Meo-odparłem krótko

<Panther?>

Od Tomasa C.D. Sue

-Na pewno innym o tym powie, ale wątpię,  że zechcą do mnie wrócić-zaśmiałem się-Nigdy za mną raczej nie przepadali-uśmiechnąłem się szeroko do wilczycy
-Może chodźmy gdzie indziej...
-Ok-to mówiąc poszliśmy w kierunku jaskiń gdzie było o wiele spokojniej
Ułożyliśmy się wygodnie pod drzewem.

<Sue? ;p >

Od Tomasa C.D. Tachiby

Znów spojrzałem jej w oczy, aż nie mogłem w to wszystko uwierzyć.
-Ale to na serio były moje szczeniaczki?-zapytałem
-Tak...-odparła pewna siebie wilczyca
-Przecież ja zawsze myślałem, że to są szczeniaki...-nie zdążyłem skończyć, bo Tachiba przytknęła mi łapkę do pyszczka i spojrzała z uśmiechem po czym powiedziała :

<Tachiba?>

Od Jacoba C.D. Luny

Wybraliśmy się więc od razu nad jezioro.
-Zapewniam Cię jeszcze raz, że w ogóle nie masz co się tym wszystkich martwić-uśmiechnąłem-to, że tam mi się podobasz, nie znaczy, że Cię kocham nie wiadomo jak-zaśmiałem się-W końcu muszę przyznać, że Violetta to po prostu pierwsza klasa.Ma wręcz cudowny charakter, zawsze uśmiechnięta, a te jej oczy... Wręcz brak mi słów.Ogólnie nie jestem wybredny-znów obdarowałem ją słodkim uśmiechem
Usiedliśmy wygodnie obok wody.Zacząłem patrzyć w swoje odbicie.

<Luna dokończysz?>

Od Luny C.D. Panther

- Masz rację - powiedziałam próbując otrząsnąć się ze smutku - pokażę ci coś może, tak na rozweselenie?
- Dobrze - odpowiedziała Panther.
Zaprowadziłam ją na przeciwległy brzeg Jeziora Spokoju i głośno gwizdnęłam tak jak nauczył mnie Jasper. Obok nas pojawiły się jednorożce.
- One są cudne - powiedziała Panther - zawsze widziałam je z daleka, nie chciały nigdy podejść bliżej.
- Do mnie podszedł ten maluch kiedy byłam smutna po odrzuceniu przez Jaspera. Spałam wtedy tutaj.

<Nie mogę wymyślić co dalej, pomóż Panther>

Od Panther C.D. Luna

 Spojrzałam na płaczącą Lunę. Zdałam sobie sprawę że moja strata rodziny, znacząco różni się do jej.
- Tylko że ja ich odtrąciłam.- powiedziałam smutno. Wiedziałam że to nie jest wcale rzecz którą należy się chwalić. Podkuliłam ogon.
- Jeśli to cię pocieszy, przynajmniej wiesz że cię kochali... Nie to co ja...- powiedziałam w końcu.- Wydaje mi się... Nie. Ja to wiem. Czuję, że oni mnie nienawidzili.- powiedziałam ze smutkiem. Nagle jednak zerwałam się i usiadłam prosto.
- Ale dość użalania się nad moim losem.- powiedziałam stanowczo, próbując się uśmiechnąć.

<Luna?>

Od Luny C.D. Panther

- Wiesz że ja nawet nie pamiętam mojej rodziny? - powiedziała Panther
- Ja też nie, wszystko co wiem dowiedziałam się od wilków które mnie wychowywały, często podczas snów mam jakby przebłyski z przeszłości, stąd wiem że uciekłam z klatki. Pamiętam warczenie moich rodziców, pamiętam wyraz ich twarzy kiedy się obejrzałam za siebie, to był najsmutniejszy widok jaki pamiętam... - nigdy tego nikomu nie mówiłam, więc po pysku pociekła mi łza i skapnęła na mój naszyjnik, jedyną pamiątkę po rodzicach.

<Panther?>

Od Panther C.D. Luna

 Skinęłam głową. Kilka łez wzruszenia zakręciło mi się w oku.
- Masz rację.- powiedziałam, a przerwało mi moje głośne westchnięcie. Czasem... ciekawie jest usłyszeć jakąś inną historię wilka, który przeżył coś innego w życiu. Nagle podniosłam łeb. Spojrzałam zaskoczona przed siebie.
- A wiesz że nie pamiętam nawet mojej rodziny?- powiedziałam cicho. Luna spojrzała na mnie.

<Luna?>

Od Luny C.D. Panther

- A tobie przydarzyło się kiedyś coś ciekawego?- spytała Panther. Musiałam się chwilę zastanowić, mimo że moja historia nie była dla mnie już taka bolesna jak kiedyś.
- No więc to było tak... kiedy byłam mała, na stado którego alfą był mój ojciec z moją matką, napadli ludzie, wyłapali nas co do jednego, ja zdołałam uciec między prętami klatki, jednak reszta mojego rodzeństwa i rodzice nie mieli tyle szczęścia. - spuściłam łeb, po dłuższej przerwie podniosłam go ku pięknemu złocistemu niebu - po długiej wędrówce odnalazła mnie szamanka ze stada z którym mieliśmy w tym czasie sojusz. Wychowałam się tam, jednak nie czułam się jego częścią, więc ruszyłam w świat, po drodze spotkałam wiele kłusowników, którzy chcieli mojego białego futra, ale szczęśliwie na końcu znalazłam wasze stado, a resztę już znasz. Wiele razy nocowałam u innych wilków, niektóre chciały żebym została z nimi w stadzie, ale czułam że to nie było miejsce dla mnie - spojrzałam na Panther, patrzyła na mnie z lekkim wzruszeniem
- Widzisz.... nam obu się udało

<Czy masz coś do dodania Panther?>

Od Panther C.D. Luna

- To smutna historia, ale spójrz na to z innej strony. Masz wspaniałą watahę i wspaniałe wilki w niej, tak jak tego chciał twój ukochany Dell. Masz lepiej niż mogłaś to sobie wymarzyć, uwierz mi Dell byłby z ciebie dumny.- powiedziała Luna. Spojrzałam na nią zdziwiona. Nie dlatego że jej nie zrozumiałam. To wszystko co jej powiedziałam... Nie wierzyłam że ona może wiedzieć co czuję, że będzie potrafiła to zrozumieć. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję ci.- powiedziałam z wyraźną ulgą w głosie. Owinęłam się swoimi skrzydłami i położyłam pysk na swoich przednich łapach. Spojrzałam na swoje odbicie w wodzie.
- A tobie przydarzyło się kiedyś coś ciekawego?- zapytałam nagle. Luna zastanowiła się, po czym odpowiedziała.

<Luna?>

Od Panther C.D. Violetta do Lirent

Spojrzałam na białego wilka. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem Panther.- powiedziałam. Lirent wciąż się nie odzywał.- Jestem alfą.- wyjaśniłam. Wilk wytrzeszczył oczy. Violetta pokiwała głową. Lirent otworzył usta, by coś powiedzieć.

<Lirent? Wybaczcie brak weny...>

Od Sue C.D Jaysona

-My razem?-upewniłam się
-No jeśli ty oczywiście chcesz ze mną...-powiedział cicho
-Chętnie.-uśmiechnęłam się
Jayson odwzajemnił mój uśmiech.

Jayson?Przepraszam, ale brak mi weny.

Od Sue C.D Sezam

Zanurzyłam się za Sezam pod wodę.Byłam profesjonalistką w dziedzinie pływania, więc szybko dogoniłam Sezam, ale nie zauważyłam skały i wilczyca mi umknęła.Popłynęłam za nią w stronę brzegu.Chwyciłam ją po prędce za ogon i pociągnęłam w dół, a sama wynurzyłam głowę.Chwilę potem z wody wyniosła się głowa Sezam.
-Łoż ty!-zawołała żartobliwie i ochlapała mnie wodą
Zrobiłam to samo.Chlapałyśmy się póki Sezam coś nie ugryzło w nogę i zawyła.
Przestraszyłam się lekko i przestałam pluskać.
-Wszystko okey?-spytałam
-Tak.-odrzekła-Może pójdziemy do sadu, nazbierać owoców?
-I ty tak zawsze?-zaśmiałam się i wyszłam szybko z wody

Sezam?

Od Sue C.D Tomasa

-N-Nie..-jąknęłam-Mam tylko odciski liny na łapach i pysku, ale nic mi nie jest.
Wstałam powoli na cztery łapy i się zachwiałam.Tomas prędko pomógł mi złapać równowagę.
-Na pewno wszystko dobrze?-upewniał się
-Tak, na pewno.-powiedziałam cicho
Podeszłam do jeziora i spojrzałam w swoje odbicie w błękitnej tafli.
-Jak myślisz Tomas czy jeden człowiek wypapla wszystko innym i zjadą się następni?-zapytałam

Tomas? :?

Od Tachiby C.D Tomasa

-Tomas ja zawsze kochałam ciebie i to z tobą w ciąży byłam.-spojrzałam mu w oczy-To do ciebie należało i należy moje serce i nie mam ci nic za złe, tylko nie rozumiem, czemu to zrobiłeś i odszedłeś.
-Ja też nie...-spuścił glowę
Podniosłam mu ją na nowo.
-Tomas kocham cię.-szepnęłam
Pocałowałam go.

Tomas?

Od Luny (Quest 1)

Pewnego dnia kiedy siedziałam nad jeziorem i oglądałam ryby w jeziorze zaburczało mi w brzuchu. Nie jadłam nic od tygodnia więc postanowiłam udać się na polowanie. Znalazłam małą rodzinę królików na przystawkę. Schowałam się w krzakach, króliki były dość łatwe do złapania, ale w pościgu nie miałam z nimi szans. Kiedy zając podszedł blisko wystarczył tylko jeden skok żeby go złapać. Niedługo po tym cieszyłam się niezbyt sycącym mięsem królika.

niedziela, 29 września 2013

Os Luny C.D. Panther

Widziałam że ledwo zdołała mi opowiedzieć całą opowieść. Kiedy skończyła powiedziałam:
- To smutna historia, ale spójrz na to z innej strony - Panther spojrzała na mnie wyczekująco - masz wspaniałą watahę i wspaniałe wilki w niej, tak jak tego chciał twój ukochany Dell. Masz lepiej niż mogłaś to sobie wymarzyć, uwierz mi Dell byłby z ciebie dumny. - powiedziałam to nie zastanawiając się nad słowami, to wyszło tak z serca po prostu wtedy wiedziałam już wiedziałam co robić.

<Panther jak to wyglądało z twojej perspektywy?>

Od Luny C.D. Jacob

Byłam zdziwiona tym że Jacob przyjął to bez żadnych łez i ckliwości.
- Cieszę się że się nie gniewasz - powiedzałam uśmiechając się
- Nie ma sprawy, może się przejdziemy nad jezioro?
- Jasne - odparłam

<Jacob, jak to było dalej?>

Od Tomasa C.D. Sue

Czekałem już dość długo, aż Sue wróci.W końcu nie wytrzymałem i poszedłem w stronę gdzie ona wcześniej się wybrała.Nagle poczułem zapach człowieka, nie wróżyło to nic dobrego.Odszedł kilka minut temu więc z łatwością mogłem go szybko z dogonić.Gdy odgarnąłem krzaki zobaczyłem jak ma ze sobą Sue.Cicho warknąłem pod nosem.Najwyraźniej pies, który był razem z nim wyczuł moją obecność, bo zaczął szczekać.
-Hm...Kolejny?-uśmiechnął się szyderczo człowiek
Wyszedłem z ukrycia i wystawiłem kły.Kłusownik, aż podskoczył gdy ujrzał, ze jestem znacznie większy od wilków, które wcześniej zawsze łapał.Równie bezbronny pies zaczął skomleć.Zbliżałem się do nich krok po kroku co raz bardziej wysuwając kły.Sue zaczęła się szarpać.Skoczyłem w stronę człowieka i jednym ruchem go powaliłem.Szybko uwolniłem wilczycę.Kłusownik ze strachu szybko uciekł gdy miał okazję.Nie chciało mi się już gonić.Miałem i tak to co chciałem.
-Nic Ci nie jest?-zapytałem Sue

<Sue dokończysz?>

Od Sezam C.D. Sue

 Biegłyśmy nad potok. Miałam pełny brzuch, ale nic poza tym. Pływać? Zawsze! Nie wiem czemu ale lubię wodę. Nie żebym miała powody by jej nie lubić.
 Po paru minutach znalazłyśmy się przy potoku. Zatrzymałam się i cofnęłam by zrobić rozpęd. Po chwili biegłam już w stronę wody. Wybiłam się tylnymi łapami i zniknęłam w wodzie. Sue zrobiła to samo.
- Wspaniale!- zawołała. Woda była niezwykle orzeźwiająca. Zaśmiałam się.
- Owszem! Uwielbiam pływać!- zawołałam. Po chwili jednak uniosłam łapę i ochlapałam waderę. Potrząsnęła pyszczkiem, gdy woda dostała jej si.e do nosa i oczu. Zaśmiałyśmy się.
- Wypowiadam ci wojnę wodną!- krzyknęłam. Sue zamachnęła się by mnie ochlapać, gdy zanurzyłam się pod wodę.

<Sue? Złapiesz mnie? XD>

Od Tomasa C.D. Tachiby

Przypomniały mi się nagle lata gdy byłem jeszcze szczeniakiem i bawiłem się razem z Tachibą i Jasperem.Mój brat udawał potwora, a wilczyca była taką jakby księżniczką w zamku, musiało to wyglądać z pewnością wręcz śmiesznie, albo jak sobie kiedyś z Tachibą wieczorem wyobrażałem jak będziemy wyglądać jak dorośniemy....To wszystko do mnie teraz wróciło tak samo jak ta dawna miłość do niej.Teraz dopiero żałowałem, że wtedy odszedłem, ile to ja musiałem stracić....Wilczyca nawet zdążyła już założyć swoją własną rodzinę.
Nasze spojrzenia znowu się spotkały.
-Wiesz...Zawsze bałem się Ci to powiedzieć...Ale wiedziałem, że po prostu jesteś z nim pewnie szczęśliwa.Ale teraz już Ci to w końcu powiem...Kocham cię-odparłem patrząc na nią

<Tachiba?>

Od Sue C.D Sezam

Głośno się zaśmiałam.Przewróciłam na plecy i beknęłam.
-Przepraszam.-przytknęłam łapkę do pyszczka
Tym razem Sezam zaczęła się śmiać.Po skończonym jedzeniu zapytalam:
0To co robimy Sezam?
-Nie wiem..popływamy?-zaproponowała
-Świetny pomysł.-pochwaliłam
Zerwałyśmy się z miejsca i ruszyłyśmy nad Potok Łez.

Sezam?Brak mi weny, sorry.

Od Jacoba .C.D Luny

Spojrzałem na nią zdziwiony.Kompletnie nie wiedziałem o co jej chodzi.
-No, że wiesz....-mówiła nie pewnie ze łzami w oczach
-Że co?- wciąż nic nie kumałem
-Za to, że cię tak wczoraj potraktowałam-Luna lunęła łzami  < xD >
Na początku zachciało, aż mi się śmiać.
-Za co ty mnie niby przeprasza?-uśmiechnąłem się
-Bo wiem, że ci się podobam, a tak cię od razu odepchnęłam...-głos jej drżał
Zaśmiałem się aż.
-Myślisz, że się tym przejmuję? Przecież jest miliony różnych wader i każda jest fajna i ładna na swój sposób, więc już nie płacz-uśmiechnąłem się szeroko po czym wytarłem jej łzy

<Luna?>

Od Tachiby C.D Tomasa

-Tomas!-krzyknęłam uradowana i rzuciłam mu się na szyję, łzy poleciały mi z oczu-Ty naprawdę żyjesz, wreszcie cię znalazłam!
Byłam taka szczęśliwa, że jesteśmy znowu razem i czułam, że to nie przypadek mnie tu przywiódł.
-Tomas..
-Tak?-spojrzał mi w oczy, moje lśniały blaskiem od łez
-Ja.. muszę ci coś powiedzieć.-przygryzłam wargi
-Co takiego?
-Pamiętasz kiedy odszedłeś?-spytałam-Więc po twoim odejściu urodziłam szczeniaki.Wilczki, basiorek i waderka, ale straciłam ich.Rain`a zabili gdy spałam, a Sulia uciekła śmiercią brata i umarła na śniegu.Chcę żebyś wiedział.
-Ja..-zaczął-Nie powinienem był odchodzić.. moja wina..
Spuścił głowę.
-Nie..-podniosłam mu głowę, patrzyliśmy w swoje oczy i.. 10 cm.. 8 cm.. 6 cm... 4 cm... 2 cm... 1 cm.. 0 cm.. Nasze usta przybliżyły się do siebie.Pocałunek po latach... Serce biło mi jak oszalałe.

Tomas?

Od Violetty C.D. Panter

-To dobry pomysł-uśmiechnęłam się słodko do przyjaciółki
-Ok, to idziemy?-odwzajemniła od razu mój uśmiech
-Jasne-odparłam krótko
Ruszyłyśmy w stronę polany.Znajdował się tam biały basior.Pewna siebie szłam przodem.
-Hej mam na imię Violetta, a ty?-zapytałam od razu
-Lirent-uśmiechnął się wilk
Szturchnęłam lekko Panther by się odezwała.

<Panther? ^^>

Od Panther C.D. Luny

 Przełknęłam słone łzy.
- Nie w porządku.- powiedziałam odsuwając się od niej. Usiadłam prosto. Wiatr zawiał mi w oczy. Ach Dell.
- Wyszliśmy na spacer pod wodospad. Była tam niezwykle urokliwa polana.- urwałam na moment, żeby poukładać sobie wszystko w głowie.- No i nagle coś usłyszeliśmy. Szelest w krzakach. Przestraszyłam się. W powietrzu roznosił się zapach padliny, a z pomiędzy zarośli wybiegła biała wilczyca. Była malutka, to był jeszcze szczeniak. Nie miała jednego skrzydła. Za nią wybiegł niedźwiedź, który zabił matkę i ojca tego szczeniaka. Wtedy...- zachłysnęłam się nagłym napadem łez. Spojrzałam w niebo. "Pamiętasz to Dell?" Zapytałam samą siebie. Wydawało mi się że usłyszałam jego odpowiedź, a może to był tylko wiatr.
- I co było dalej?- zapytała wciągnięta w moją historię Luna. Znów spojrzałam na nią.
- Wtedy Dell uderzył w niego z całą siłą by nas obronić. Niedźwiedź... zabił go... A właściwie zadał tak głębokie rany że mój basior zginął później. Poprosił mnie bym zabrała małą i sama siebie. Powiedział że jeśli go kocham zrobię to. Nie chciałam by w to zwątpił. Potraktowałam małą jak własną córkę, nazwałam ją Liest. Nie pamiętała tego co przeszłyśmy. Ale, uciekła. Nie wiem czemu. Pojęcia nie mam.- moje łzy wyschły. Miałam nadzieję że kiedyś ją znajdę.- A Dell pojawił się któregoś dnia i powiedział żebym ją znalazła i założyła watahę w której będzie bezpieczna. - tak skończyłam. Luna powiedziała:

<Luna?>

Od Luny C.D. Panther

 - To był czarny, skrzydlaty basior, na imię miał Dell. Od razu gdy się pojawił, zakochałam się w nim. Z resztą z wzajemnością. Któregoś dnia mi o tym powiedział. Byłam najszczęśliwszą waderą na świecie. Do dnia w którym udaliśmy się na spacer...- w tym momencie moja alfą się popłakała, nie wiedziałam że ten temat był dla niej trudny, objęłam ją łapą i siedziałyśmy tak nad brzegiem, przez dłuższą tak siedziałyśmy.
- Przepraszam, nie wiedziałam że to dla ciebie takie trudne... Nie musisz mówić jak nie chcesz. - Jednak Panther chciała skończyć...
<Nie znam historii więc dokończ Panther>

Questy

Uwaga! Wprowadziłam właśnie Questy pomysłu Sue. Będą to zadania, które możecie wykonywać. W zamian za ich wykonanie, będziecie dostawać różne drobiazgi, jak i kasę. Puki co mamy pierwszy Quest! 

Wasza alfa, Panther

Od Panther C.D. Luny

 Poruszyłam się niespokojnie, gdy Luna wspomniała coś o moim wilku. Spuściłam wzrok siadając na jednym z kamieni. Nie wiedziałam czy powinnam komukolwiek o tym mówić. Dell był, ja wiem że wciąż jest wśród nas. Chodzi za mną niczym cień.
- To dość smutna historia.- powiedziałam w końcu smutnym głosem.- Nie wiem czy chcesz jej wysłuchać...
- Ależ tak.- powiedziała zafascynowana Luna. Westchnęłam ciężko.
- To było w innej zupełnie watasze... Byłam młoda, głupia no i był też on...- powstrzymałam kilka łez, gdy stanął mi przed oczami jego obraz. Jego ciemne futro, lśniące w słońcu i które nagle zmienia kolor na krwisty. Ubarwiony jego własną krwią.
- Wszystko w porządku?- zapytała wadera. Pokiwałam głową. Nigdy nikomu o tym specjalnie nie opowiadałam.
- To był czarny, skrzydlaty basior, na imię miał Dell. Od razu gdy się pojawił, zakochałam się w nim. Z resztą z wzajemnością. Któregoś dnia mi o tym powiedział. Byłam najszczęśliwszą waderą na świecie. Do dnia w którym udaliśmy się na spacer...- tu nie wytrzymałam i popłakałam się. Luna spojrzała na mnie. Bardzo chciała wiedzieć co się zdarzyło.

<Luna? Masz już wenę?>

Od Luny C.D. Panther


- Ciekawa jestem kiedy będziemy mieć samca alfę. - pomyślałam na głos, zauważyłam że Panthera jakby zmieniła swoją postawę
- Tak...- odparła, czułam że to nie był dobry początek rozmowy
- Słyszałam od niektórych wilków że kiedyś miałaś swojego basiora, ale nie wiem dokładnie co się stało, możesz mi opowiedzieć?

<Naprawdę myślałam nad tym bardzo długo, ale nic lepszego nie wymyślę, Panther daj mi natchnienie>

Od Panther C.D. Luny

 Westchnęłam cicho gdy Luna skończyła swoją opowieść. Kiedyś przeszłam przez szczenięcą miłość, która teraz pewnie, gdyby nie nieszczęśliwy wypadek, rozkwitłaby. Otrząsnęłam się momentalnie.
- Cieszę się że wszystko w porządku.- dodałam. Wadera uśmiechnęła się i pokiwała głową.
- Ciekawa jestem kiedy będziemy mieć samca alfe.- zastanowiła się nagłos. Trochę mnie zatkało, ale starałam się tego nie pokazywać.
- Tak...- powiedziałam w zamyśleniu, jakby nieco niechętnie. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym.

<Luna?>

Od Luny C.D. Panther

Panther unosiła się przede mną na swoich skrzydłach. Mimo iż nie byłam wilkiem powietrza zawsze chciałam latać, po prostu czułam że to coś dla mnie.
- Cześć Panther! - odpowiedziałam
- Co ciekawego porabiasz?
- Oglądam ryby i koralowce, nie dawno wyszłam z wody - Panther wylądowała obok mnie
- A jak tam z tobą i Jasperem?
- Dobrze, ostatnio mieliśmy małą sprzeczkę - [Ta opowieść jest już po sprzeczce] - ale już jest dobrze
- Cieszę się
<Panther nie mam weny >

Od Panther do Luny

  Wznosiłam się kilka metrów nad wierzchołkami drzew w poszukiwaniu obcych wilków. Niby się tego nie spodziewaliśmy, ale zawsze ktoś obcy może się zjawić na naszym terenie. Jednak tym razem nie zauważyłam niczego podejrzanego.
  Pomału szykowałam się by wylądować. Miałam to zrobić przy moim potoku, gdy zauważyłam tam Lunę. Opadłam parę metrów od niej, ale mnie nie zauważyła. Bawiła się wodą, jaka spływała po gładkich kamieniach. Uśmiechnęłam się.
- Nie spodziewałam się że spotkam tutaj kogoś kto nie będzie moim własnym odbiciem.- powiedziałam na wpół żartobliwie. Wadera podniosła głowę do góry i spojrzała na mnie zaskoczona. Po chwili jednak i ona się uśmiechnęła.

<Luna?>

Od Luny C.D. Jaspera

Od niedawna korzystając z pogody całe dnie spędzałam nad Jeziorem Spokoju.Kiedy piłam wodę przyszedł Jasper, nie wyglądał na zadowolonego
-Hej-uśmiechnęłam się
-Cześć-powiedział i usiadł obok mnie
-Coś się stało?-spytałam, widziałam, że nie był w dobrym humorze.
Było przez pewien czas cicho, ale Jasper wstał i zaczął mówić przerywając ją.
-A wiesz co się stało - lekko warknął zdziwiła mnie jego reakcja -Nie podoba mi się to jak potraktowałaś Jacoba.... Ja Ci przecież takiego czegoś nie zrobiłem w takiej samej sytuacji, jak ty mogłaś mu to powiedzieć tak wprost !?-nie mal krzyknął, czułam jak łzy napływają mi do oczu, jednak chciałam być dzielna-Wiesz jak on się musi teraz czuć ?! Naprawdę przepraszam, ale po prostu nie mogłem tego dłużej w sobie trzymać, bo to było okropne !- powiedział i poszedł do lasu, najprawdopodobniej do swojej jaskini. Chciało mi się płakać, jednak wiedziałam, że to nie jest dobry moment, teraz liczyło się tylko naprawić błąd. Pobiegłam najszybciej do jaskini Jacoba, zrobiłam się niewidzialna i bez trudu położyłam się przed nim, prawie stykając się nosami. Kiedy spojrzał przed siebie pokazałam mu się. Odskoczył wystraszony, spojrzał na mnie jeszcze raz, tym razem z wyrzutem i powiedział :
- Co chcesz? Gdzie twój Jasper?
- Nie wiem gdzie jest Jasper, rano się trochę pokłóciliśmy. Przyszłam do ciebie, żeby... - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, chciało mi się płakać, ale wzięłam się w garść - powiedzieć ci że.... że cię przepraszam. - spojrzałam na Jacoba, miał zdziwioną minę

< Jacob, dokończ proszę>

Od Luny C.D. Jacob

Od niedawna korzystając z pogody całe dnie spędzałam nad Jeziorem Spokoju.Kiedy piłam wodę przyszedł Jasper, nie wyglądał na zadowolonego
-Hej-uśmiechnęłam się
-Cześć-powiedział i usiadł obok mnie
-Coś się stało?-spytałam, widziałam że nie był w dobrym humorze.
Było przez pewien czas cicho, ale Jasper wstał i zaczął mówić przerywając ją.
-A wiesz co się stało - lekko warknął zdziwiła mnie jego reakcja -Nie podoba mi się to jak potraktowałaś Jacoba.... Ja Ci przecież takiego czegoś nie zrobiłem w takiej samej sytuacji, jak ty mogłaś mu to powiedzieć tak wprost !-nie mal krzyknął, czułam jak łzy napływają mi do oczu, jednak chciałam być dzielna-Wiesz jak on się musi teraz czuć ?! Naprawdę przepraszam, ale po prostu nie mogłem tego dłużej w sobie trzymać, bo to było okropne !- powiedział i poszedł do lasu, najprawdopodobniej do swojej jaskini. Chciało mi się płakać, jednak wiedziałam że to nie jest dobry moment, teraz liczyło się tylko naprawić błąd. Pobiegłam najszybciej do jaskini Jacoba, zrobiłam się niewidzialna i bez trudu położyłam się przed nim, prawie stykając się nosami. Kiedy spojrzał przed siebie pokazałam mu się. Odskoczył wystraszony, spojrzał na mnie jeszcze raz, tym razem z wyrzutem i powiedział:
- Co chcesz? Gdzie twój Jasper?
- Nie wiem gdzie jest Jasper, rano się trochę pokłóciliśmy. Przyszłam do ciebie, żeby... - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, chciało mi się płakać, ale wzięłam soę w garść - powiedzieć ci że.... że cię przepraszam. - spojrzałam na Jacoba, miał zdziwioną minę
< Jacob, dokończ proszę>

Od Panther Do Violetty

 Przebudziłam się w mojej jaskini. Sierść od razu zjeżyła mi się na karku. Ach ten chłód. Podniosłam się na równe nogi. To był naprawdę udany sposób na pobudkę. Powlokłam się do wyjścia. Było rano. Promienie słońca powoli wysuwały się zza horyzontu. Byłam jednak pewna że moje wilki już nie śpią. Ziewnęłam i ruszyłam w stronę pozostałych jaskiń. Było naprawdę ciepło, więc humor mi wrócił. Doszłam do morza i ruszyłam brzegiem. W końcu moim oczom ukazała się jaskinia. Zapukałam w jej bok. Echo rozległo się po całym wnętrzu. Po chwili wyłoniła się Violetta.
- O witaj!- powiedziała nieco zaskoczona moją wizytą. Uśmiechnęłam się.
- Ostatnio ciut mi się nudzi. Wiem że cała reszta się dobrze bawi, a ja tylko rozmyślam nad potokiem...- westchnęłam. Po chwili jednak ponownie się uśmiechnęłam. Wadera odwzajemniła uśmiech.
- Po za tym... widziałam że mamy nowe wilki... I... Chciałabym zacisnąć więzy z każdym członkiem.- powiedziałam. Nie miałam pojęcia jak to zabrzmiało.

<Violetta?>

sobota, 28 września 2013

Od Jaspera do Luny

Nastał kolejny dzień.Przez całą noc dręczyła mnie jedna myśl przez co się kompletnie nie wyspałem.Ogółem dzisiaj z obydwu tych powodów miałem nie zbyt dobry humor.Gdy poszedłem nad jezioro by się napić wody spotkałem Lunę.
-Hej-uśmiechnęła się do mnie
-Cześć-odparłem po czym usiadłem obok wody
-Coś się stało?-spytała
Nastała krótka chwila ciszy po czym gwałtownie wstałem.
-A wiesz co, stało się...-lekko warknąłem, musiałem pewnie teraz przypominać swojego barta-Nie podoba mi się to jak potraktowałaś Jacoba.... Ja Ci przecież takiego czegoś nie zrobiłem w takiej samej sytuacji, jak ty mogłaś mu to powiedzieć tak wprost !-nie mal krzyknąłem-Wiesz jak on się musi teraz czuć ?! Naprawdę przepraszam, ale po prostu nie mogłem tego dłużej w sobie trzymać, bo to było okropne !-gdy to powiedziałem poszedłem szybko do swojej jaskini poddenerwowany, nie chciałem już dzisiaj zbytnio rozmawiać z Luną...
Przecież wtedy ja też mogłem jej tak powiedzieć i wy był spokój, a nie.A tak to teraz tylko się staram, aby było ona szczęśliwa, i po co mi to niby ?! Od początku mogłem słuchać Tomasa....

<Luna?>

Od Jacoba C.D. Luny

Zacząłem nad wszystkim rozmyślać.Przecież po co patrzeć tylko na wygląd, na przykład Violetta chyba z charakteru jest o wiele fajniejsza... I jak się przyjrzeć ma wprost cudowne oczy.Mama miała rację mówiąc mi jak byłem mały, aby nie oceniać książki po okładce.Jednak spytałem wilczyce mimo wszystko.
- Luna, posłuchaj? Czy Jasper.... to znaczy.... czy wy jesteście parą?-Trochę mi się pokręcił język
- Tak od niedawna, a co? - zapytała
- Gratuluję -próbowałem się uśmiechnąć, ale byłem tak zamyślony, że Luna chyba to odebrała tka jakbym westchnął- to może ja pójdę do siebie...-powiedziałem zmieszany
- Dobrze idź, do zobaczenia
- Na razie!-powiedziałem na koniec i się uśmiechnąłem
Po tym zacząłem po trochu oglądać swoją jaskinie

Od Luny C.D. Japsera

Odprowadziłam Jacoba do jego jaskini.Chciałam mu powiedzieć wszystko, żeby wiedział, że nie ma u mnie szans, jednak on zaczął pierwszy.
- Luna, posłuchaj? Czy Jasper.... to znaczy.... czy wy jesteście parą?
- Tak od niedawna, a co? - zapytałam, nie lubiłam takich tematów, ale no cóż trzeba się pogodzić z prawdą.
- Gratuluję - westchnął - to może ja pójdę do siebie...
- Dobrze idź, do zobaczenia
- Na razie!
Weszłam do jaskini i leżałam sama przez chwilę.Po krótkim czasie wszedł również Jasper i spytał.
- I jak rozmawialiście?
- Tak, jak się dowiedział, że jesteśmy razem posmutniał, nie lubię kiedy ktoś jest przeze mnie smutny.- Nikt nie lubi, ale nie martw się przejdzie mu

<Jacob jak to wyglądało z Twojej perspektywy?>

Od Jacoba C.D. Jaspera

Gdy Jasper i Violetta odeszli spojrzałem na Lunę, która stała cicho.
-Wiesz miła ta twoja koleżanka-uśmiechnąłem się znowu uwodząco-Wiesz może gdzie jest jaskinia Szmaragdowe Zmarzliny ?-zapytałem spoglądając na nią
-Tak znajduje się obok mojej, a co?
-Panthera mówiła, że mam tam mieszkać.Możesz mi pokazać gdzie to jest?
-No dobra...
Powiedziała i zaprowadziła mnie tam.Moją uwagę przykuła jedna z jaskiń.
-A więc to twoja jaskinia?-spytałem
Tak, a co?
-Przyznam, że ładnie masz tu-uśmiechnąłem się spoglądając na nią

<Luna co ty na to? xd >

Cel !

Oto własnie nasz setny post ! :D Zawdzięczamy to Jacobowi,Lunie i Jasperowi, haha xD  Miłej gry życzy wasza zaczytana wręcz Violetta ;3

Od Jaspera C.D. Luny

-Hej jestem Jasper-odparłem podając łapę wilkowi
-Ja mam na imię Jacob
-Czyli dołączyłeś do watahy?-spytałem
-Tak kilka godzin temu
-To fajnie, czym więcej wilków w watasze tym lepiej.
Nagle Violetta przerwała nam rozmowę.
-Jasper coś mi wcześniej obiecałeś !
-Ale co...-dopiero po chwili się skapnąłem- A no tak.. przepraszam, ale wczoraj nie maiłem czasu po przestawiać tych kamieni w twojej jaskini....-spojrzałem na nią przepraszająco, a ona tylko słodko się uśmiechnęła-Ech... no dobrze już idę to zrobić...-dałem się w końcu namówić-Poczekaj tylko chwilkę.
Wziąłem Lunę na osobność.
-Wiesz, nie wiem czy się w tobie zakochał, bo wciąż się przygląda Violi, więc nie ma co się martwić-to mówiąc poszedłem do jaskini z Violą by zrobić to co miałem wczoraj.

<Jacob? co się potem działo? ;d>

Od Luny C.D. Jaspera

Kiedy szliśmy w stronę jaskiń omawialiśmy to co chciałam mu powiedzieć
- Wydaje mi się że Jacob, mnie... lubi-lubi... Tak jak ja ciebie, boję się o nasz związek
- Nie masz się o co martwić, ty mu raczej na pewno nie ulegniesz - zarumieniłam się - a raczej nie będzie głupiej sytuacji w stylu "a teraz będziemy się o nią bić"
- Masz rację, dziękuję
Akurat doszliśmy do Violetty i Jacoba, Viola trzepotała rzęsami, ale Jacob wydawał się obojętny na jej zaloty.
<Jasper?>

Od Jaspera C.D. Luny

-Tak?-wstałem i się rozciągnąłem-A znasz go już?-zapytałem
-Tak...-odparła Luna nie zbyt chętnie
-To chodź mi go przedstawisz, wiesz najlepiej jak wszystkich się zna w watasze-uśmiechnąłem się
-Właśnie poszedł oglądać jaskinie z Violettą, a ja muszę z tobą porozmawiać
-Chyba możemy porozmawiać podczas drogi do nich?-znów się uśmiechnąłem, ale nie zbyt łatwo mi to przychodziło teraz
Zacząłem iść w stronę jaskiń wilków z watahy.

<Luna co dalej?>

Od Luny C.D. Violetty

Kiedy oprowadzałyśmy Jacoba po lesie, Violetta wyczuwając moment szepnęła mi na ucho :
-Z kont wytrzasnęłaś takie ciacho?-zapytała, byłam poirytowana, czułam jakby mi coś sugerowała
-Oj przepraszam...Ale sama przyznaj....Te oczy wędrujące z jednego miejsca na drugie, piękne futro powiewające na wietrze, a ten piękny głos, mmm.... Nic dodać nic ująć-uśmiechnęła się, zmierzyłam ją wzrokiem i ukradkiem na niego spojrzałam, musiałam przyznać Violi rację, był przystojny jednak nic do niego nie czułam, nie był mi tak bliski jak Jasper, kiedy widziałam Jaspera serce mi waliło zabójczym tempem i traciłam oddech, a Jacob był dla mnie tylko znajomym.
Violetta mruknęła coś pod nosem i poszliśmy dalej, nad Jezioro Spokoju, gdzie zobaczyłam Jaspera
-No to teraz zwiedzamy jaskinie... - powiedziała Violetta, jednak ja zaproponowałam, żeby poszli sami, bo ja mam coś do załatwienia.Poza tym wiedziałam, że Viola będzie zadowolona będąc chwilę sam na sam z Jacobem.
Kiedy Violetta i Jacob odeszli, ja podeszłam do Jaspera i usiadłam obok niego.
- Mamy nowego wilka w stadzie. - zaczęłam

<Jasper co dalej?>

Od Luny C..D Jaspera

Bawiła, się ze źrebakiem dość długo, już dawno zauważyłam, że go nie ma, ale wiedziałam, że musi chwilę pobyć sam. Jednak zaczęłam się o niego martwić, poszłam go poszukać.Najpierw zajrzałam do jego jaskini, a potem na Księżycową Polanę.Następnie zajrzałam nad Potok Łez, był to mroczny odpowiednik mojego ulubionego jeziora.Siedział nad brzegiem i wpatrywał się w taflę wody.Skoro wiedziałam gdzie jest postanowiłam nie zawracać mu głowy i wróciłam do jaskini.W drodze powrotnej spotkałam Violettę, więc postanowiłam trochę z nią poplotkować, aż zeszło na temat pewnych dwóch wilków...

<Violu?>

Od Violetty C.D. Luny

Szliśmy i co chwile ja lub Luna mówiłyśmy gdzie się, akurat znajdujemy.Gdy nadarzyła się okazja, bo Jacob był zajęty czymś szybko podeszłam do wilczycy i szepnęłam do niej.
-Z kont wytrzasnęłaś takie ciacho?-zapytałam
Luna tylko spojrzała na mnie.Od razu było widać, że jest zła za to.
-Oj przepraszam...Ale sama przyznaj....Te oczy wędrujące z jednego miejsca na drugie, piękne futro powiewające na wietrze, a ten piękny głos, mmm.... Nic dodać nic ująć-uśmiechnęłam się
Wilczyca znów mnie zmierzyła porozumiewawczym wzrokiem.
-Nie docenia piękna-mruknęłam pod nosem
Skończyliśmy na moim ulubionym miejscu czyli Jeziorze Spokoju.
-No to teraz zwiedzamy jaskinie...-nawet przyjemnie mi było trochę pospacerować

<Luna? opiszesz ze swojej perspektywy? :D >

Od Japsera .C.D Luna



-Szczęście, w nieszczęściu-zaśmiałem się-dobra, po co my w ogóle siedzimy skoro możemy pobawić się z maluszkiem?-uśmiechnąłem się, jednak coś mnie przygnębiło od razu
Luna wstała i zaczęła się wygłupiać ze źrebakiem.Gdy wilczyca nie widziała wymsknąłem się do lasu.Chciałem pobyć teraz trochę sam i znów jak to w moim zwyczaju wszystko dobrze przemyśleć.Wiedziałem, ze wadera będzie się martwić, ale to lepiej niż gdyby mnie widziała w takim stanie teraz.

<Luna?>

Od Luny C.D. Jacoba

Postanowiłam oprowadzić przybysza po terenie watahy, zaczęłam od mojego ulubionego miejsca czyli jeziora spokoju.Z oddali zobaczyłam Violettę.Postanowiłam ich sobie przedstawić.
- Hejka Violetta!
- Cześć Luna! Kto to jest? - zapytała i dodała przyciszonym głosem - Czyżby Jasper już ci się znudził
- Daj spokój w życiu, to jest Jacob, znalazłam go rannego i opatrzyłam, a Panthera przyjęła go do stada, Jacob to jest Violetta
- Hejka! - powiedział Jacob
- Hejeczka! - odpowiedziała Violetta
- Pomożesz mi go oprowadzić po terenie watahy? - powiedziałam zwracając się do Violetty.
- Jasne

<Violu co się działo dalej?>

Nasz nowy wilk, Lirent !

Imię : Lirent
Wiek : 3 lata
Płeć: Basior
Żywioł : Ogień
Moce : Czytanie w myślach, uwodzenie, doskonale wspina się po drzewach
Charakter : Miły, przyjazny, sympatyczny, pomocny, szarmancki, rozważny
Partner : Szuka tej jedynej
Rodzina : Nie znał jej
Jaskinia : Oaza Łez
Dodatkowe :
Jego towarzyszem jest mały chomiczek o imieniu Meo, który nie wiadomo czemu wykluł się z żółtego jajka, często on lubi przesiadywać na głowie Lirenta.Zawsze ma na szyi czerwoną wstęgę.
Z Meo : (na końcu sam Meo)

Od Luny C.D. Jaspera

Gwizdnął i pojawiły się przy nim trzy jednorożce, byłam zachwycona.
- Jak ty to robisz?
- Nie wiem chyba mnie lubią, zawsze gdy tu przychodzę to je wołam, tego największego pamiętam jak był jeszcze źrebakiem.
- Tak? A co się stało z jego rodzicami?
- Nigdy ich nie widziałem, kiedy był mały przyszedł nad jezioro, a Violetta go wychowała, później przyszła klacz.
- Biedny, ale przynajmniej mu się ułożyło, mimo iż praktycznie nie znał rodziców, znalazł drugą mamę i znalazł sobie partnerkę...

<Jasper?>

Od Jacoba C.D. Luny

Wilczyca zaprowadziła mnie więc do alfy, która od razu mnie przyjęła i to z uśmiechem i wręcz wdzięcznością.Została mi na dodatek przyznaczona jaskinia.Po tym wyszliśmy od Panther.
-No to jak Luna... Może teraz mi pokarzesz trochę tereny watahy?-spytałem i uśmiechnąłem się uwodząco do niej po czym spojrzałem w niebo, które było prawie bezchmurne
Chyba wilczyca się zgodziła, bo pokiwała lekko głową i poszła w kierunku lasu, a ja za nią.

<Luna? ^^>

Od Luny C.D. Jacoba

- Idę do jaskini, ale czemu jesteś cały we krwi?
- Pobiły mnie dwa wilki - syknął z bólu kiedy zmieniał nogę, na której stał
- Choć do mojej jaskini, opatrzę cię - wilk zgodził się, założyłam mu bandaże.
Wyglądało na to, że mu się podobałam, wystraszyłam się właśnie teraz kiedy zaczęło mi się układać z Jasperem, musiał przyjść jakiś obcy wilk, który w dodatku się we mnie zakochał, przynajmniej nie była to wadera.
- Zaprowadzę cię do alfy, żeby zadecydowała czy zostaniesz w stadzie, zgoda?

<Jacob?>

Od Jaspera C.D. Luna

Usiedliśmy wygodnie przy wodzie.Zacząłem patrzeć w swoje odbicie, a najwidoczniej Luna wypatrywała jednorożców z tego co wiem.
-Eh... szkoda, że się też w nocy nie pokazują-spuściła głowę
-Ach tak?-uśmiechnąłem się-Zaraz się o tym przekonamy-powiedziałem po czym gwizdnąłem
Po kilku sekundach już siedział obok nas mały jednorożec, a około dwa metry dalej dwa starsze konie.
-A widzisz, nie tylko w nocy-byłem wręcz z siebie dumny co było śmieszne
Na pyszczku Luny pojawił się uśmiech.

<Luna? :D >

Od Jacoba do Luny



Szedłem przez nieznany mi dotąd las, po tym jak zaatakowały mnie dwa czarne wilki.Byłem cały w ranach i krwi, a na dodatek strasznie bolała mnie łapa.W oddali zauważyłem biały punkcik.Schowałem się w krzakach gotów do kolejnego ataku i walki.Okazało się, że to była wadera o futrze lekko niebieskawym, w niektórych miejscach.Wyszedłem z ukrycia bez obaw, że coś mi się stanie, bo było po niej widać, że chyba nie jest zbyt wrogo nastawiona.
-Hej, jestem Jacob...
Najwidoczniej wilczyca trochę wystraszyła się tego, że jestem nie mal cały czerwony.
-A ja Luna...-powiedziała w końcu, po dłuższej chwili
-Co tu robi taka ładna wadera całkiem sama?-zapytałem lekko przyglądając się jej dokładniej.

<Luna ? >

Od Luny C.D. Violetty

-Masz rację tylko miejmy nadzieję, że nie będzie takiej - powiedziałam - muszę do niego teraz wrócić jestem bardzo głodna może pójdziemy zapolować, na razie!
- Do zobaczenia!
Poszłam do jaskini Jaspera, jeszcze spał, miałam okazję mu się dobrze przyjrzeć, jednak zanim zdążyłam to zrobić obudził się.
- Witaj śpiochu! - powitałam go radośnie - Jak się spało?
- Dobrze, jestem strasznie głodny zapolujemy?
- Chciałam cię zapytać dokładnie o to samo - powiedziałam to, a kiedy byliśmy w drodze na polanę rozmawialiśmy o zwierzynie, ustaliliśmy, że zapolujemy na jelenia. Kiedy dotarliśmy na miejsce wypatrzyliśmy stado dorosłych jeleni, zakradliśmy się i niewiele czasu minęło jak delektowaliśmy się mięsem. Kiedy skończyliśmy postanowiliśmy pójść nad Jezioro Spokoju do jednorożców mimo iż było południe.

<Jasper nie wiem co było dalej poproszę ciąg dalszy>

Oto Jacob !!!

Imię : Jacob
Wiek : 3 lata
Płeć : Basior
Żywioł : Ogień i lekko ciemność
Moce : Panowanie nad gwiazdami, szybkość i zwinność oraz moce ciemności i ognia
Charakter : Sympatyczny, waleczny, szarmancki, pomocny, zawsze czujny, ostrożny, pewny siebie, bez litości, silny, umiejętny, romantyczny
Partner : Podoba mu się Luna
Rodzina : Została zabita gdy miał 1 rok
Jaskinia : Szmaragdowe zmarzliny
Dodatkowe :
Właściciel : asekom13

Od Violetty C.D. Luny

Uważnie wysłuchałam całej historii od początku do końca ze wszystkimi dokładnymi szczegółami.Słowo za słowem bez pomijania czegokolwiek.Najpierw musiałam trochę pomyśleć by wszystko sobie poukładać w głowie.Po krótkim czasie uśmiechnęłam się do wadery.
-Powinna się cieszyć ,a nie.Teraz wystarczy się tylko postarać, a raczej nie będziesz miała z tym problemów, bo mówisz, że naprawdę go kochasz.Jedyny jaki możesz mieć kłopot to to, że jeśli pojawi się być może nowa wilczyca, która tez się w nim zakocha, będziesz miała jedynie konkurencję.W najgorszym przypadku on tez się w niej zakocha od razu co raczej jest bardzo wątpliwe.Dlatego uszu do góry-znów się uśmiechnęłam znacząco, że nie ma czego się martwić.-Na pewno wszystko będzie dobrze.

<Luna ? ^^ >

Od Luny C.D. Jaspera

- Jest jeden warunek....Jeśli wszystko będzie dobrze to będziemy cały czas razem, ale jak już mówiłem nie jestem jeszcze zbyt pewnie i jeśli jednak cię nie kocham po prostu  rozstaniemy się dobrze? Więc nie bierz tego związku aż tak na serio.Teraz tak jakby mamy taki okres próby, dobrze?-spytał, nie byłam z tego do końca zachwycona, ale i tak się zgodziłam.
Poszliśmy spać u niego w jaskini.Kiedy się obudziłam Jasper jeszcze spał, wróciły do mnie wspomnienia wczorajszej nocy.Postanowiłam się przejść i wszystko przemyśleć.Wiedziałam, że jeśli nam nie wyjdzie to będziemy musieli się rozstać, ale była też szansa, że będziemy szczęśliwi.Moje łapy kierowały mnie do Słonecznego Gaju. Kiedy szłam zamyślona wpadłam na jakiegoś wilka.
- Oh, przepraszam - To była Violetta
- Oh nic się nie stało, dokąd idziesz?
- Tam gdzie mnie łapy poniosą
- Wyglądasz na zmartwioną, coś cię trapi? Czy znowu chodzi o Jaspera?
- Tak
- Opowiedz mi wszystko mam czas - opowiedziałam jej całą historię

<Violetta, co powiesz?>

Od Jaspera C.D. Luna

Nie zdążyłem dokończyć, a Luna od razu wrzasnęła nie mal.
-Tak !- i mnie pocałowała gwałtownie-Kocham cię !-krzyknęła i wtuliła się w moje futro
-Ja ciebie też-odparłam nie pewnie, a ona znów mnie pocałowała
Lekko się odsunąłem żeby już przestała.
-Mogę dokończyć?-spytałem lekko poddenerwowany
Wadera pokiwała głowa, ale nadal nie mal skakała z radości.
-Jest jeden warunek....Jeśli wszystko będzie dobrze to będziemy cały czas razem, ale jak już mówiłem nie jestem jeszcze zbyt pewnie i jeśli jednak cię nie kocham po prostu  rozstaniemy się dobrze? Więc nie bierz tego związku aż tak na serio.Teraz tak jakby mamy taki okres próby, dobrze?-spytałem z nadzieją, że mnie zrozumiała odpowiednie.

<Luna co ty na to?>

Od Luny C.D. Jaspera

-Chciałabyś może być moją dziewczyną?-zapytał
Nie wierzyłam własnym uszom! Nie wiedziałam co mam myśleć, myślałam, że nadal śnię z głową na grzbiecie małego jednorożca.
- Tak! - niemal krzyknęłam i go pocałowałam, byłam chyba najszczęśliwszą wilczycą na świecie. - Kocham cię! - powiedziałam i wtuliłam się w jego sierść
- Ja ciebie też - znowu się pocałowaliśmy.

<Jasper jak to wyglądało z Twojej perspektywy?>

Od Jaspera C.D. Luny

Zrobiłem krótką przerwę by nabrać powietrza.
-No więc myślałem już nad tym wszystkim...
Nastała cisza.Trudno mi było to z siebie wykrztusić.
-I co?-spytała zniecierpliwiona lekko Luna
-A więc..-znów musiałem nabrać powietrza by coś powiedzieć
Księżyc połyskiwał na ciemnym niebie.
-Chciałabyś może być moją dziewczyną?-zapytałem ostatecznie
<Luna to jak?>

Od Luny C.D. Jaspera

-Hm... na pewno to, że zawsze potrafisz mnie rozbawić, dzięki tobie wiele zrozumiałem, ładnie śpiewasz jak pływasz - zachichotał, nie wiedziałam, że mnie słuchał-mogę Ci zawsze ufać i pomożesz mi w razie potrzeby....
Słuchałam go wsłuchując się w każde słowo, nagle zawiał wiatr, zatrzęsłam się.
-Może wrócimy do jaskini?-zaproponował
-Chce jeszcze pooglądać niebo...- powiedziałam, ale wiatr zawiał mocniej i znowu zaczęłam się trząść, więc Jasper mnie przytulił
-Właśnie...dzięki tobie wiele zrozumiałem...i wiesz chyba tak naprawdę nie czuję do ciebie tylko przyjaźni..Ale nie jestem zbyt tego pewny...-spojrzał na mnie, czułam od początku, że coś z tego będzie, a teraz nareszcie to wiedziałam.
Oboje stwierdziliśmy, że jest chłodno, więc dzięki jego mocy dotarliśmy tam bardzo szybko.
- Nie wiedziałam że możesz się teleportować, ja mogę tak... - i stałam się niewidzialna, biegałam wkoło co chwila dysząc mu na kark, kiedy z powrotem się przemieniłam powiedział :
- Przydatna umiejętność - pochwalił - a wracając do tematu...
<Jasper.Kontynuuj proszę>

Od Jaspera C.D. Luny

-Hm...-musiałem się zastanowić przez chwilę-Na pewno to, ze zawsze potrafisz mnie rozbawić, dzięki tobie wiele zrozumiałem, ładnie śpiewasz jak pływasz-cicho zachichotałem, ona przecież nie miała pojęcia, że wtedy jej słucham-mogę Ci zawsze ufać i pomożesz mi w razie potrzeby....
Luna słucha uważnie każdego słowa.Momentalnie zebrał się podmuch i wilczyca, aż zadrżała.
-Może wrócimy do jaskini?-zaproponowałem
-Chce jeszcze pooglądać niebo...-odparła wadera, ale po chwili znów zaczęła się trzęść z zimna
Lekko ją przytuliłem do siebie.I znów zacząłem rozmyślać wszystkim.
-Właśnie...dzięki tobie wiele zrozumiałem...i wiesz chyba tak naprawdę nie czuję do ciebie tylko przyjaźni..Ale nie jestem zbyt tego pewny...-to mówiąc spojrzałem na Lunę
Nasze spojrzenia się spotkały znowu.

<Luna? Możesz opisać to ze swojej perspektywy?>

Od Luny C.D. Jaspera

-Powiedz mi może co ty takiego niby we mnie widzisz?-zapytał Jasper
- Od czego by tu zacząć? - musiałam się chwilę zastanowić nad doborem słów - podoba mi się twój śmiech, jak się śmiejesz, po prostu ciarki mnie przechodzą - mówiłam wpatrzona w niebo, przy tych słowach lekko się zarumieniłam - uwielbiam słuchać twojego głosu, brzmi jak... - nie wiedziałam jak to powiedzieć, zastanowiłam się - jak... Najpiękniejsza muzyka, co jeszcze? Uwielbiam z tobą przebywać, nigdy się z tobą nie nudzę, zawsze znajdziesz jakiś temat do rozmów lub coś do roboty. - zastanawiałam się jeszcze chwilę nad tym co powiedziałam cały czas wpatrzona w niebo. - No dobrze, a ty? Za co mnie lubisz?
<Jasper?>

Od Jaspera C.D. Luna


Złoty jednorożec by The DragonSnail





Patrzeliśmy razem na piękny zachód słońca.W końcu zapadł zmrok, dlatego wyruszyliśmy do koni.Jednorożce stały już przy wodzie i chyba tylko czekały na nas.Maluszek od razu podbiegł do nas brykając.Wyglądał wręcz słodko gdy rżał.Razem bawiliśmy się z nim w wodzie przez nie mal całą noc.Wymęczony źrebak położył się pod drzewem i od razu zasnął przy swoich rodzicach.Ja zaś z Luną położyliśmy się na trawie na placach i zaczęliśmy oglądać gwiazdy, które były ułożone w różnorodne wzory.Moją uwagę przykuł gwiazdozbiór w kształcie serca.Wiedziałem, że i tka mimo wszystko muszę poruszyć tamten temat.Jęknąłem cicho.
-Coś się stało?-zapytała Luna
-Nie...To znaczy tak...Czy raczej no....Eh....
Wilczyca od razu domyśliła się o co chodzi.Chciałem omówić ten temat na spokojnie, dlatego była to wręcz odpowiednia chwila.
-Powiedz mi może co ty takiego niby we mnie widzisz?-zapytałem

<Luna co ty na to?>

Od Luny C.D. Jaspera

Byłam zaskoczona tak szybką zmianą nastawienia, również to, że stał nad jeziorem i go nie zauważyłam było dziwne.Ale no cóż zgodziłam się na spacer.Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym jak byśmy byli przyjaciółmi od lat.Jednak nadal czułam się nieco dziwnie po tej sytuacji.
-.... I wtedy on mówi, "stary o co chodzi?"- roześmialiśmy się oboje, Violetta miała rację, będzie się zachowywał jak dawniej
-Nie... Mogę przestać się śmiać.... -wykrztusiłam przez łzy, zaczęłam tarzać się po trawie, brzuch mnie już rozbolał więc próbowałam się uspokoić ale przez to jeszcze bardziej się śmiałam.Zauważyłam, że Jasper robi wszystko, żeby uniknąć tematu sprzed dwóch dni, więc ja również nie zamierzałam go zaczynać i psuć atmosfery.
- Może znowu pójdziemy nad jezioro? Zauważyłem że ostatnio bardzo lubisz spędzać tam noc
- Tak uwielbiam jest tam tak spokojnie, no i polubiłam małego jednorożca - powiedziałam to i ruszyliśmy w kierunku jeziora, kiedy tam dotarliśmy, zastanawialiśmy się nad imieniem dla małego jednorożca
- Może jakieś w stylu świt albo promień - proponował Jasper
- Coś w tym stylu, ale nie to... Hmm, może Alabaster?
- Też ładnie, tylko szkoda że go nie widać
- Tak, ale zawsze przychodzą po zmierzchu kiedy jest już ciemno, więc na razie nie przyjdą
- Możemy pooglądać na razie zachód słońca a później ich poszukać-zdziwiła mnie jego propozycja, ale nie śmiałam odmówić, usiedliśmy nad brzegiem i wpatrywaliśmy się w piękny zachód słońca gdy Jasper powiedział :
<Kontynuuj Jasper>

Od Jaspera C.D. Luny

-Fajne są te jednorożce co nie?-spytałem z uśmiechem
-Tak-odparła krótko wilczyca nie zbyt pewnie jeszcze
-Już prawie je nauczyłem zmieniać kolor wody-powiedziałem spoglądając na Lunę-Tylko trochę jak na razie im pomagam, tak samo jak tworzyć bąbelki w powietrzu-zaśmiałam się
Wilczyca najwyraźniej była trochę zaskoczona tym.
-Zwłaszcza słodziutki jest ten maluszek, Viola to umie oswajać zwierzęta-uśmiechnąłem się znowu-A ogólnie czemu do mnie wtedy nie przyszłaś? Stałem, akurat obok jednorożców.Nie uwierzysz jak ona śmiesznie pływają w wodzie-znów się zaśmiałem
Luna siedziała w milczeniu i słuchała.Wciąż na nią patrzyłem i dalej nawijałem.
-Trzeba wy było im dać jakoś na imię... Ale teraz proponuję spacer po łące-uśmiechnąłem się słodko
Starałem się nie poruszać tematu sprzed kilku dni by znów nie zranić wilczycy mimo woli.

<Luna i jak?>

Od Luny C.D. Tomasa

Na szczęście Tomas niczego nie wiedział, dopóki mnie nie spotkał, kiedy wszystko mu opowiedziałam wróciłam do jaskini jednak nie mogłam zasnąć.Postanowiłam, że pójdę spać znowu nad jeziorem spokoju. Miałam nadzieję że znowu zobaczę jednorożce.Kiedy doszłam na miejsce było już ciemno.Postanowiłam popływać, dawno tego nie robiłam.Powoli zanurzyłam łapę w zimnej wodzie.Zanurzyłam się cała i zanurkowałam.Widziałam piękne koralowce i ryby.Kiedy nagle zauważyłam, że woda wokół mnie zaczyna zmieniać, kolory. Przypomniałam sobie, że jedna z wilczyc w moim poprzednim stadzie, która miała moc wody tak umiała. Rozglądałam się dookoła ale nigdzie nie widziałam, żadnego wilka.Kiedy wypłynęłam na powierzchnię, woda zaczęła się unosić i tworzyć bąbelki. Czułam, się nieco inaczej, czyżbym zyskała nową moc, nie to nie możliwe. Kiedy wyszłam z wody na przeciwległym brzegu stały jednorożce.Mały rogacz podniósł łeb i zarżał radośnie na mój widok.Przeteleportował się do mnie i ułożył wygodnie na ziemi, a rodzice stanęli obok, trochę się bałam ich długich ostrych rogów, ale zasnęłam spokojnie.Kiedy się obudziłam konie jeszcze leżały obok mnie.Postanowiłam jednak się ruszyć i porozmawiać z Jasperem.Poszłam do jego jaskini, ale tam go nie było, więc sprawdziłam na polanie, gdzie ostatnio polowaliśmy, był tam.Siedział na wzgórzu i wpatrywał się w przestrzeń, usiadłam obok niego nie wymawiając ani jednego słowa.

< Jasper jak to tam dalej było?>

Przypomnienie- Sklep

Przypominam tylko ile kto ma szmaragdów i za co możecie je dostać. :3


Kto ile ma szmaragdów:
Panther- 10
Violetta- 10
Sezam- 10
Kasumi- 0
Sue- 30
Luna- 40
Tomas- 30
Jasper- 20
Jayson- 20


Jak zdobyć szmaragdy?
1. Pisząc opo- 10
2. wygrywając konkursy
3. Wykonując zadania
4. Zapraszając nowych- 100


Wasza alfa, Panther

Od Tomasa C.D. Luny

-Co ty taka dzisiaj niemrawa?-od razu zauważyłem jej nie zbyt dobry humor
-Nic takiego...
-Przede mną nic nie ukryjesz.
-A z kont to niby wiesz?-burknęła
Zaśmiałem się momentalnie.
-Od czego umiem czytać w myślach-uśmiechnąłem się
Nadąsana Luna w końcu zdecydowała się mi  wszystko opowiedzieć i to w szczegółach.Westchnąłem tylko na samą myśl co wyrabia znów mój brat.
-Eh...on zawsze taki.... " niezdecydowany". Cóż poradzić, daj mu trochę czasu, a wszystko będzie pewnie jak dawniej, a może i nawet lepiej-uśmiechnąłem się lekko-Dobra ja już idę, robi się późno, pa
Przed pójściem do siebie wybrałem się jeszcze na krótką rozmowę z bratem...Oby tylko nie było z tego wszystkiego wielkie problemu, co było raczej wątpliwe.

<Luna?>

Od Luny C.D. Violetty

Idąc do jaskini myślałam nad tym co powiedziała Violetta, często miała rację.Postanowiłam się z kimś spotkać, wolałem nie myśleć o tym wszystkim.Postanowiłam pójść do Sezam.Jest to bardzo miła wilczyca, zawsze wesoło nastawiona do życia.Kiedy doszłam do jej jaskini wyszła mi na powitanie.
- Cześć Luna, co u ciebie słychać?
- Dobrze - powiedziałam nieco smutniej niż chciałam
- Nie słychać za bardzo, powiedz, co się stało?
- Nie chcę o tym mówić, ale dobrze - zgodziłem się i opowiedziałam jej wszystko
- No ładnie... - podsumowała - i co zamierzasz?
- Violetta mówi, że następnego dnia będzie się zachowywał tak jak dawniej i nie ma się co przejmować
- Jeśli ona tak mówi to najprawdopodobniej ma rację, ona zna się na takich rzeczach
- Już późno, muszę się zbierać, dzięki, że mnie wysłuchałaś
- Nie ma sprawy i pamiętaj on zapomni
- Miejmy nadzieję
Kiedy wracałam do jaskini natknęłam się na kolejnego wilka z naszego stada, był to Tomas.
- Witaj Luna!
- Hej! - odpowiedziałam wystraszona
Tomas był duży zawsze się czułam przy nim taka bezsilna, szczególnie po tej sytuacji z Jasperem.

<Tomas co powiedziałeś?>

Od Violetty C.D. Luny

-Hej Luna-odparłam z uśmiechem widząc ją
-Cześć...-powiedziała smutna
-Coś się stało?-spytałam siadając obok niej
-Nie, nic....
-No przecież widzę...Mi możesz wszystko powiedzieć-uśmiechnęłam się do wadery
Wilczyca cicho westchnęła.
-Bo powiedziałam Jasperowi, ze mi się podoba...-zaczęła wszystko opowiadać-A na koniec mnie pocałował i sobie poszedł, a ja została sama.Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że tu spędziłam noc...
-Oczywiście, że nie jestem zła.
Zaczęłam nad wszystkim myśleć co mi powiedziała Luna.
-Wiesz...Ja go chyba dobrze rozumiem.On ma po prostu teraz mętlik w głowie.Jak na przykład do niego jutro pójdziesz to Ci mogę zapewnić, ze będzie już się zachowywał zwyczajnie-uśmiechnęłam się-Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, bo ja jestem w tym wręcz specjalistką-zaśmiałam się-A powiedz mi jaki był ten pocałunek?-zapytałam i aż mi się błysnęły oczy
-Sama nie wiem...Cały czas tylko myślałam co mi wcześniej powiedział.
-A szkoda...Bo dzięki temu mogłabym Ci powiedzieć czy coś może do ciebie czuje.Bo na przykład długi pierwszy pocałunek to oznacza, że coś jednak czuje, a jak krótki to pokazuje po prostu jego obojętność.-odrzekłam z zamyśleniem-Ale cóż i tka to bardzo wiele jak na waszą krótką znajomość-znów się uśmiechnęłam do wadery-Radze tobie więc jutro na przykład gdzieś się z nim wybrać.
Dobrze wiedziałam co mówię.Miałam w tym już bardzo wielkie doświadczenie.Potrafiłam mieć czasami aż 10 chłopaków w ciągu jednego roku, a na dodatek wiele adoratorów.
-Ja już muszę iść w razie czego służę zawsze pomocą-obdarowałam wilczycę jeszcze jednym uśmiechem i poszłam w stronę lasu.

<Luna?>

Od Luny C.D. Jaspera

-Wiesz... - już wiedziałam że to nie zapowiada się dobrze - Znamy się od nie dawna....
-Tak wiem o tym - powiedziałam ze zmartwieniem
-Nigdy jeszcze nie miałem partnerki i nawet nie wiem jak to jest się zakochać...Wiem, że jesteś ładna... - zarumieniłam się - Ale jak Ci to powiedzieć...Po prostu trochę się boję... - powiedział to i spuścił głowę.
Patrzyłam się na niego, a on miał spuszczoną głowę, w pewnym momencie podniósł ją i spojrzał na mnie swymi cudnymi oczami.
-Nie zrozum mnie źle...To nie chodzi o ciebie tylko po prostu o mnie...
Długo powstrzymywana łza spłynęła mi po pysku, było mi strasznie smutno, chciałam odbiec w las i już nigdy mu się nie pokazać, aż w pewnym momencie, pocałował mnie, jednak rozpacz nie zniknęła
-Proszę cię jeszcze raz mi wybacz...Może kiedyś... - powiedział to i odszedł, wtedy już nie wytrzymałam, chciałam biec i nigdy nie wrócić, ale z drugiej strony nie chciałam już nigdy go nie zobaczyć.Obrałam kierunek jezioro spokoju, miałam nadzieję, że Violetta nie będzie miała nic przeciwko jeśli tam pobędę chwilę. Położyłam się nad brzegiem i oglądałam rodzinę jednorożców przez łzy.Nagle podszedł do mnie mały rogacz, obwąchał mnie i położył się obok mnie. Podobno rzadko się zdarzało zobaczyć jednorożca, a co dopiero dotknąć, poprawiło mi to trochę nastrój, ale dalej płakałam. Położyłam pysk na małym koniku i zasnęłam, kiedy się obudziłam było już jasno, nikogo nie było w zasięgu wzroku, łącznie ze źrebakiem. Wstałam i wróciły do mnie wspomnienia wczorajszej nocy, powstrzymałam łzy i postanowiłam wrócić do jaskini jednak kiedy wstałam zobaczyłam Violettę...

<Violetta co powiesz?>

Sojusz !



Chciałabym wszystkich powiadomić, że zawarliśmy sojusz z Watahą Wolf Amoris.Zapisane jest to w zakładce Cele.Życzę wszystkim miłego pisania :)
                               Wasza Violetta

Od Tomasa C.D. Kasumi

Jedynie uśmiechnąłem się do wadery.Było w niej to coś, że po prostu nie umiałem być teraz dla niej niemiły.Na dodatek widać było, że jest bardzo stanowczo i umie walczyć o swoje, a nie tak jak inni.Normalnie to bym prychnął i poszedł dalej, ale w tym przypadku nie potrafiłem.Pomogłem waderze wstać po czym ruszyliśmy dalej.
W końcu dotarliśmy do Alfy, a ta ją od razu przyjęła.Był już wieczór kiedy wyszliśmy z jaskini Panther.
-To jak może chcesz się jeszcze trochę przejść po terenach watahy zanim będzie całkiem ciemno?-zaproponowałem uśmiechając się do wadery.

<Kasumi co dalej? ;) >

Od Jaspera C.D. Luny

Westchnąłem smutno, sam nie wiedziałem zbyt co robić, a tym bardziej mówić.Ale widząc wciąż czekającą z niecierpliwieniem Lunę odparłem cicho.
-Wiesz...-przerywałem co chwilę starając się dobrze dobierać słowa, aby wadera źle mnie nie zrozumiała-Znamy się od nie dawna....
-Tak wiem o tym-odrzekła lekko zmartwiona tym
-Nigdy jeszcze nie miałem partnerki i nawet nie wiem jak to jest się zakochać...Wiem, że jesteś ładna...-na to zdanie Luna lekko się zarumieniła-Ale jak Ci to powiedzieć...Po prostu trochę się boję...-powiedziałem nie pewnie spuszczając głowę
Staliśmy od siebie tylko dwa małe kroki.Nie mal się stykaliśmy pyszczkami gdy podniosłem głowę.
-Nie zrozum mnie źle...To nie chodzi o ciebie tylko po prostu o mnie...
Po policzku wadery spłynęła mała łza.Zrobiło mi się jej żal, ale wiedziałem, że trochę za wcześnie na to.Potrzebowałem trochę czasu.Podszedłem bliżej Luny i ją pocałowałem.Nasze pyszczki długo się nie rozłączały.
-Proszę cię jeszcze raz mi wybacz...Może kiedyś...-to mówiąc poszedłem do siebie zostawiając Lunę za sobą
Długo jeszcze nad wszystkim rozmyślałem.Dopiero po godzinie udało mi się spokojnie zasnąć.

<Luna ? Opisz to ze swojej perspektywy ;d  >

Od Luny C.D. Jaspera

- Naprawdę? - powiedział Jasper czułam, że to nie jednak nie był dobry moment, ale no cóż zaczęłam już to musiałam skończyć.
- Tak, wiem że poznaliśmy się dopiero wczoraj, ale... no polubiłam cię i to nawet bardzo. - czekałam na odpowiedź.
Spojrzałam głęboko w jego oczy próbowałam utrzymać kontakt, choć było mi ciężko nie odwrócić głowy. Wtedy Jasper się odezwał :

<Jasper co powiedziałeś?>

Od Jaspera C.D. Luny

Siedzieliśmy spokojnie po jedzeniu gdy Luna odezwała się.
- Wiesz... Jasper, podobasz mi się...-odparła nie zbyt pewnie, bo głos jej aż zadrżał
Na początku myślałem, że się przesłyszałem, ale wadera patrzyła na mnie i czekała, aż coś powiem.Musiałem wyglądać na naprawdę przestraszonego.W ogóle się czegoś takie nie spodziewałem, a zwłaszcza, że poznaliśmy się dopiero wczoraj.Szczerze to, aż tak nigdy nawet nie zwracałem uwagi na wilczyce, bo razem z brat pilnowaliśmy byleby przeżyć.Dlatego też nigdy nie myślałem, żeby mieć dziewczynę.Siedziałem w bez ruchu.
-Naprawdę ?-w końcu wykrztusiłem z siebie
Myślałem, że Luna żartuje sobie ze mnie.

<Luna co dalej? >

Od Luny C.D. Jasper

-Chętnie - powiedziałam, cieszyłam się że Jasper chce spędzić ze mną trochę czasu, poszliśmy na polanę, żeby wypatrzeć zwierzynę. Znaleźliśmy stado jeleni, jak dla dwóch wilków w sam raz. Zaczailiśmy się obok siebie nasze ciała się stykały nie mogłam się skupić na polowaniu. Ruszyliśmy w tym samym tempie. Obiegliśmy stado dookoła i rzuciliśmy się na młodego koziołka. Ojciec małego bronił zaciekle, kilka razy dostałam rogiem, Jasper chyba też, ale ostatecznie dorwaliśmy małego i zabraliśmy się do uczty. 
- Fajnie było- podsumowałam, cieszyłam się na samą myśl o polowaniu, więc byłam w siódmym niebie.
- Jasne, chyba parę razy dostałaś rogiem, co?
- Tak, ale to nic.
Kiedy jedliśmy, dopadł nas straszliwy szał głodu, ja nie miałam nic w pysku od miesiąca, więc rzuciłam się na mięso, Jasper chyba również był głodny, bo nie zaczynał tematu. Po jedzeniu usiedliśmy nad jeziorem na księżycowej polanie, uznałam że to będzie dobry moment, więc powiedziałam:
- Wiesz... Jasper, podobasz mi się...
<Jasper kontynuuj>

Od Jaysona C.D. Sue

-Zaczekaj!- zawołałem za nią i podbiegłem do niej. Przystanęła i spojrzała na mnie lekko zdziwiona. Spuściłem łeb. W sumie nie miałem pojęcia co chciałem powiedzieć. Uśmiechnąłem się lekko. Po chwili znów na nią spojrzałem.
- Wcale nie jestem zmęczony.- powiedziałem. Skinęła powoli głową.- Może... mogłabyś... moglibyśmy spędzić jeszcze trochę czasu...- przełknąłem ślinę.- Razem?- wadera spojrzała na mnie. Wciąż z resztą patrzyła. Jej wzrok z początku był bardzo zaskoczony, ale powoli przybierał swój dawny wyraz. Uśmiechnąłem się szerzej. Bałem się że sobie pójdzie. Odwzajemniła słaby uśmiech.
- Razem?- zapytała cicho. Ożywiony odpowiedziałem jej:
- Oczywiście!

<Sue?>

Od Sezam C.D. Sue

- No nie wiem... skoro tak uważasz...- powiedziałam powoli, wciąż zastanawiając się nad nimi. Po chwili jednak uśmiechnęłam się.
- No to chodź, musimy to zjeść.- powiedziała zadowolona Sue. Skinęłam jej głową i usiadłam przy łbie łani. Wyglądała tak apetycznie. Oblizałam się, a wadera zaśmiała głośno.
- Wiesz... ja chyba jednak jestem głodna.- powiedziałam z namysłem. Trudno się było nie domyślić że tak jest. Sue podeszła do nogi i oderwała ją po czym zabrała się za jedzenie. Zrobiłam to samo. Była naprawdę tak bardzo pyszna!
- Mmmm...- powiedziałam oblizując się.

<Sue?>

piątek, 27 września 2013

Od Tomasa do Tachiby



Słyszałem ostatnio od Jaspera, ze jest nowa wilczyca w watasze, postanowiłem ją poznać.Siedziała przy wodospadzie, miała śnieżnobiałe i puszyste futro.
-Hej-powiedziałem siadając obok-Mam na imię Tomas, a ty? -zapytałem przygryzając język, aby być miłym, a nie jak to ze mną jest, że od razu chce pokazywać swoją wyższość
-Mam na imię Tachiba-uśmiechnęła się słodko
Gdzieś już słyszałem chyba to imię.
-Z kont pochodzisz ?-spytałem ciekawy
-Z południa, a co?-była lekko zdziwiona moim pytaniem
-Nie należałaś czasem kiedyś do watahy Mrozu?
-Z kont o tym wiesz?-była już lekko przestraszona
Na moim pyszczku pojawił się wielki uśmiech.
-Nie pamiętasz już jak się bawiliśmy jak byliśmy mali ? To ja Tomas !-nie mal krzyknąłem przytulając ją do siebie
Spotkaliśmy się po tylu długich latach.Teraz miałem już pewność, że to ona.

<Tachiba dokończysz?>

Od Sue C.D Jaysona

-Chętnie.-zgodziłam się-Też jestem tu nowa, ale poznałam już te tereny jak własną kieszeń.Chodź za mną.
Wilk grzecznie szedł moimi śladami.najpierw zaprowadziłam go do lasu gromu.
-To las Gromu.-oznajmiłam-To moje ulubione miejsce.Mimo bagien jest pełen tajemniczych stworzeń i kto wie.. być może magii.
Przechadzaliśmy się po lesie.Wyszliśmy ze wschodniej strony na Księżycową Polanę.
-Księżycowa Polana nie jest podobna do siebie w dzień, ponieważ w nocy jest tu dużo piękniej i widać dwa księżyce, które nie pojawiają się w dzień.
Następny zwiedzaliśmy Słoneczny gaj, las pełen słońca, do ktłrego rzadko zachadzają się kłusownicy i gdzie można upolować smaczne mięso.Potok łez, piękny wodospad gdzie często spędza swój czas Alfa, płaczący las, gdzie panuje mrok i gdzie grasuje smutek, jezioro spokoju, gdzie są tereny Violetty i gdzie nigdy się nic nie dzieje.Co tam jeszcze? A tak: jeszcze wilcze jaskinie, w których gdzie kto mieszka, gdzie dana jaskinia się znajduje i które są jeszcze puste.
Na koniec odprowadziłam Jaysona pod jego norę.
-No na tym koniec.-odrzekłam pogodnie-Pewnie jesteś zmęczony, więc cię tu zostawię.Wiesz jak co gdzie mnie szukać - w jaskini raf koralowych.
 I odeszłam pozostawiając wilka samego.

jayson chcesz coś dodać?

Od Panther C.D. Tomas

 Spojrzałam na niebo. Powoli przybierało ciemnoszarą barwę. Ponownie spojrzałam na Tomasa.
- Hm... W sumie, pewnie pójdę się nudzić do jaskini, albo nad potok łez...- westchnęłam ciężko. Wilk słabo się do mnie uśmiechnął.
- Nie możesz wymyślić sobie zajęcia?- zapytał. Już miałam pokręcić głową przecząco, gdy wpadł mi do głowy pewien pomysł.
- Albo właśnie że mam co zrobić.- powiedziałam.- Przepraszam, muszę pójść do siebie... mam do przemyślenia parę spraw dotyczących watahy.- powiedziałam z szerokim uśmiechem. Tomas kiwnął głową ze zrozumieniem.
- Jasne, przecież jesteś alfą.- dodał gdy wzbijałam się w powietrze. Muszę przyznać że to mój ulubiony sposób przemieszczania się. Szybowanie.
 Gdy wylądowałam w swojej zimnej jaskini, ponownie przeszedł mnie dreszcz.
- Z-z-zimno.- powiedziałam cicho, a z mojego pyska wyfrunął biały obłoczek. Usiadłam na kilku ułożonych na sobie, palmowych liściach.
- Beta i Omega...- pomyślałam na głos. Całą noc nie spałam. Mój czas spędziłam na wybieraniu, spośród wader i wilków tych najbardziej odpowiedzialnych, tych jedynych. Wkrótce im powiem, ale jeszcze nie na to czas.

Koniec. ;)

Nowa członkini Tachibana!

http://fc04.deviantart.net/fs23/f/2008/011/c/8/Oto_tachibana_by_derSheltie.jpg 
Imię: Tachiba (czyt:. Tacziba, naprawdę ma na imię Tachibana, czyt:. Taczibana, ale nie używa pełnej wersji)
Wiek: Nie możesz być nieśmiertelny
Płeć: Wadera
Żywioł: Zima (w tym też woda, lód i śnieg)
Moce: Kontrolowanie mocą (zamrażanie, zamieć itp:.), oddychanie pod wodą, porozumiewanie się z bogami niebios
Charakter: Tachiba to dumna i honorowa wilczyca.Jest uparta, zawsze stawia na swoim.Jej odwaga, waleczność, wyostrzone zmysły, zręczność, szybkość, zwinność oraz czujność przewyższa większość wilków.Jest znakomita w walce, uwielbia biegać.Nie czuje zimna i jest odporna na ból.Potrafi wiele wytrzymać.Wierzy w magię, od urodzenia miała zagadnienia na szamankę.Bezlitosna dla wrogów.Ostrożna i płynna w trakcie walki.Doskonale unika  ciosów i perfekcyjnie pływa.Nikt jej nie pokona w konkurencjach, które ćwiczy od urodzenia.Ale i ta wilczyca zawsze chętnie służy radą i pomaga.Dla przyjaciół jest kochana, miła, opiekuńcza, pocieszna i zawsze wymyśla coś nowego.Jednak gdy jest smutna to ona potrzebuje pociechy przyjaciela.Zły humor natomiast ma na nią i na innych negatywny wpływ.
Partner: Coś czuje do Tomasa♥
Rodzina: Nie ma.
Jaskinia: Lodowa Krypta
 Dodatkowe:
Historia: Wychowywała się na Syberii w normalnej rodzinie i normalnym towarzystwie, ale ciągle pociągało ją do przygód, a chłopak, którego kochała ją zostawił i zaginął.Wkrótce urodziła trójkę niemowlaków.Rodzina była od początku przeciwna związku z wilkiem ognia, ale Tachiba wiedziała, że robili to dla jej dobra.Nie zmieniła jednak decyzji.Opiekowała się maluchami, ale gdy spała, wilk który ją kochał, a którego Tachiba nie kochała - zabił jej młode.Jeden przeżył i uciekł, ale nie mógł odnaleźć powrotu i umarł na śniegu.Tachiba rozżalona ruszyła w podróż i już nie wróciła do domu.Wiele przecierpiała, a gdy już umierała na śniegu - cudem została wskrzeszona przez boginię Anais, która podarowała jej skrzydła wysuwane spod futra (to znaczy, że nikt ich nie może zobaczyć póki ich nie rozwinie).Tachiba obudziła się nad pięknym wodospadem.Magia, pomyślała.To miejsce najwidoczniej było jej przeznaczone i miała tam kogoś spotkać.Tak się stało.Spotkała wilka niezwykle podobnego do jej ukochanego.Nic ie pamiętał z przeszłości, więc nie miała pewności, czy to na pewno on, ale dołączyła do watahy.Pardon - Panthera zgodziła się ją przyjąć.



Inne zdjęcia:  
Gdy odwinie skrzydła:
http://th03.deviantart.net/fs70/PRE/f/2010/258/5/0/gift_art___whitespiritwolf_by_ramzawolf-d2yrgjn.jpg
Polowanie na zająca:
http://th03.deviantart.net/fs38/PRE/f/2013/083/d/3/angel_wolf_by_sheltiewolf-d1rydzn.jpg 
Podróż:
http://th09.deviantart.net/fs71/PRE/f/2013/064/7/8/white_wolf_by_sheltiewolf-d5tm95a.jpg

Walka z wrogiem:
http://th04.deviantart.net/fs70/PRE/i/2011/006/6/1/wolf_magic_by_dersheltie-d2v976p.jpg
Ty chyba kpisz?!:
http://th07.deviantart.net/fs51/PRE/i/2009/308/a/6/White_female_wolf_by_derSheltie.jpg
Wypoczynek:
http://th04.deviantart.net/fs70/PRE/f/2013/098/c/7/beautiful_wolf_by_sheltiewolf-d1fiiul.jpg
Za młodu:
http://fc00.deviantart.net/fs71/f/2010/201/3/9/White_by_RamzaWolf.jpg
Właściciel: Fantasia99

Od Sue C.D Tomas

Uśmiechnęłam się lekko.To było jedyne pocieszenie, które mogłam dostać.
-Tomas dzięki za pocieszenie, ale nie mam ochoty rozmawiać o moim życiu osobistym.-powiedziałam stanowczo
-Dobra.-powiedział krótko
Zaburczało mi w brzuchu.
-Ktoś tu jest głodny.-mruknął Tomas-Zaraz ci coś upoluję.
-Nie.-powstrzymałam go-Nie jestem taka miła i bezbronna jak ci się w rzeczywistości wydaje.
I z prędkością światła wystrzeliłam ku biegającej po polance łani.Kilka minut gonitwy, a już niosłam ją ku basiorowi w swoim pysku.Nie poczułam ani grama zmęczenia, lecz zapał do dalszego biegania.
Tomas odchrząknął.
-Brawo.-pochwalił mą osobę-naprawdę nieźle.
-Proszę.-podałam mu łanie-Odkrój sobie połowę
-Ja nie jestem głodny.-odmówił grzecznie-Ale dzięki.
Wzruszyłam ramionami i zabrałam się do jedzenia.Pierś, wątroba i łudziec już były w moim brzuchu.Wszamałam jeszcze trochę szyi, ale reszty nie mogłam zmieścić.
-Już naprawdę nie mogę Tomas, a szkoda, by się zmarnowało.
-No dobra.-poddał się-Wezmę resztę łani.
Usiadł i zaczął jeść.
-Zaczekaj tu, zaraz wrócę.-oznajmiłam i ruszyłam ku jeziorku
Napiłam się i obmyłam pyszczek.Chciałam wracać, ale coś zaszeleściło w krzakach.Ciekawa podeszłam do krzewów i zajrzałam.Migiem powalił mnie jakiś pies.Krzyknęłam.To odbyło się tak z zaskoczenia, że nawet nie mogłam zrobić uniku.Potem wyszedł człowiek ze strzelbą i uśmiechnął się szyderczo.
-Kogo tu mamy?Piękne soczyste mięsko i cenne futro, które sprzedam za 500 sykli.Dobry Blader.-powiedział i pochwalił psa
Szarpałam się, ale kłusownik związał mi cztery łapy, pysk i zgarnął na plecy.

Tomas uratujesz mnie?:)

Od Jaysona C.D. Sue

 Uścisnąłem łapkę wadery. Byłem mile zaskoczony że przyszła do mnie. Nie spodziewałem się że nikt mnie nawet nie zauważy.
- Jestem Jayson.- powiedziałem zadowolony. Sue odgarnęła parę kosmyków z pyszczka. Wpatrywałem się w nią jak w zaczarowaną.
- Tak sobie myślę...- powiedziałem w końcu. Spojrzała na mnie wyczekująco.
- Tak?- zapytała cicho. Ja odpowiedziałem jej nieśmiałym uśmiechem.
- Nie za bardzo orientuję się w terenie. Miło by było gdybyś może zechciała pokazać mi to i owo...- powiedziałem. Pomyślała przez chwilę po czym odpowiedziała mi:

<Sue?>

Od Sue do Jaysona

Słyszałam ostatnio, że dołączył nowy basior do watahy, więc postanowiłam się z nim przywitać.Poszłam więc do Lodowego Teatru gdzie miał swoją norę i zapukałam o skałkę.
-Halo?-szepnęłam
Zza lodowej skały w oddali wyszedł szary wilk podchodząc coraz bliżej ku mnie.
-Witaj.-uśmiechnął się lekko
-Cześć.-odpowiedziałam-Ty jesteś tym nowym członkiem, tak?
-Zgadza się.-potwierdził-Jestem Jayson, a ty?
-Sue.Miło mi.-uścisnęłam mu łapę

 Jayson dopowiesz?

Od Jaspera C.D. Luny

-Szczerze zbyt nie mam co mówić...Od czasów jak pamiętam opiekował się mną mój starszy brat Tomas, bo rodzice umarli.Więc rozumiesz...-westchnąłem
Znów zapanowała cisza.Jednak szybko znaleźliśmy nowy temat.Spędziliśmy w tamtym miejscu gadając nie mal całe popołudnie.
-Może teraz trochę się przejdziemy po lesie i coś upolujemy?-zaproponowałem uśmiechając się\
Momentalnie nasze spojrzenia się spotkały, ale Luna szybko odwróciła głowę w inną stronę.
-To jak?-spytałem

<Luna ?>

Od Kasumi C.D. Tomasa

-To niby kim ty jesteś ?!-prychnęłam i przekrzywiłam lekko łeb-Zresztą... Nie ważne.
Basior przez chwilę przyglądał mi się po czym spytał.
-To jak ?
-Nie lubisz być miły, prawda ?-spytałam z udawanym urażeniem-Prowadź. Swoja drogą nazywam się Kasumi...
Wilk zaczął prowadzić mnie na wschód.
-Kasumi ?-spytał patrząc gdzieś w przód-Dziwne imię. Skąd jesteś ?
Dostosowałam się tempem do wilka.
-Nie powinno cię to za bardzo obchodzić-powiedziałam trochę smutnym głosem, ale zaraz powrócił mój stanowczy głos-A ty jak się nazywasz, płonący kolego ?
-Tomas-odpowiedział krótko.
Zdmuchnęłam piórko, które nasunęło mi się na nos i łaskotało mnie. Zdmuchnęłam je, ale "wróciło" na mój nos. Kichnęłam jednocześnie siadając.Spojrzałam na Tomasa, który próbował ukryć rozbawienie.
-Proszę bardzo-mruknęłam- Śmiej się..

<Tomas ?>

Mamy sklep

UWAGA! 
Od teraz możecie kupować dodatki dla swoich wilków! Zapraszamy do sklepu :3.











Alfa, Panther