Od niedawna korzystając z pogody całe dnie spędzałam nad Jeziorem Spokoju.Kiedy piłam wodę przyszedł Jasper, nie wyglądał na zadowolonego
-Hej-uśmiechnęłam się
-Cześć-powiedział i usiadł obok mnie
-Coś się stało?-spytałam, widziałam, że nie był w dobrym humorze.
Było przez pewien czas cicho, ale Jasper wstał i zaczął mówić przerywając ją.
-A wiesz co się stało - lekko warknął zdziwiła mnie jego reakcja -Nie podoba mi się to jak potraktowałaś Jacoba.... Ja Ci przecież takiego czegoś nie zrobiłem w takiej samej sytuacji, jak ty mogłaś mu to powiedzieć tak wprost !?-nie mal krzyknął, czułam jak łzy napływają mi do oczu, jednak chciałam być dzielna-Wiesz jak on się musi teraz czuć ?! Naprawdę przepraszam, ale po prostu nie mogłem tego dłużej w sobie trzymać, bo to było okropne !- powiedział i poszedł do lasu, najprawdopodobniej do swojej jaskini. Chciało mi się płakać, jednak wiedziałam, że to nie jest dobry moment, teraz liczyło się tylko naprawić błąd. Pobiegłam najszybciej do jaskini Jacoba, zrobiłam się niewidzialna i bez trudu położyłam się przed nim, prawie stykając się nosami. Kiedy spojrzał przed siebie pokazałam mu się. Odskoczył wystraszony, spojrzał na mnie jeszcze raz, tym razem z wyrzutem i powiedział :
- Co chcesz? Gdzie twój Jasper?
- Nie wiem gdzie jest Jasper, rano się trochę pokłóciliśmy. Przyszłam do ciebie, żeby... - słowa ledwo przechodziły mi przez gardło, chciało mi się płakać, ale wzięłam się w garść - powiedzieć ci że.... że cię przepraszam. - spojrzałam na Jacoba, miał zdziwioną minę
< Jacob, dokończ proszę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz