-Hej Luna-odparłam z uśmiechem widząc ją
-Cześć...-powiedziała smutna
-Coś się stało?-spytałam siadając obok niej
-Nie, nic....
-No przecież widzę...Mi możesz wszystko powiedzieć-uśmiechnęłam się do wadery
Wilczyca cicho westchnęła.
-Bo powiedziałam Jasperowi, ze mi się podoba...-zaczęła wszystko opowiadać-A na koniec mnie pocałował i sobie poszedł, a ja została sama.Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że tu spędziłam noc...
-Oczywiście, że nie jestem zła.
Zaczęłam nad wszystkim myśleć co mi powiedziała Luna.
-Wiesz...Ja go chyba dobrze rozumiem.On ma po prostu teraz mętlik w głowie.Jak na przykład do niego jutro pójdziesz to Ci mogę zapewnić, ze będzie już się zachowywał zwyczajnie-uśmiechnęłam się-Dobrze, że mi o tym powiedziałaś, bo ja jestem w tym wręcz specjalistką-zaśmiałam się-A powiedz mi jaki był ten pocałunek?-zapytałam i aż mi się błysnęły oczy
-Sama nie wiem...Cały czas tylko myślałam co mi wcześniej powiedział.
-A szkoda...Bo dzięki temu mogłabym Ci powiedzieć czy coś może do ciebie czuje.Bo na przykład długi pierwszy pocałunek to oznacza, że coś jednak czuje, a jak krótki to pokazuje po prostu jego obojętność.-odrzekłam z zamyśleniem-Ale cóż i tka to bardzo wiele jak na waszą krótką znajomość-znów się uśmiechnęłam do wadery-Radze tobie więc jutro na przykład gdzieś się z nim wybrać.
Dobrze wiedziałam co mówię.Miałam w tym już bardzo wielkie doświadczenie.Potrafiłam mieć czasami aż 10 chłopaków w ciągu jednego roku, a na dodatek wiele adoratorów.
-Ja już muszę iść w razie czego służę zawsze pomocą-obdarowałam wilczycę jeszcze jednym uśmiechem i poszłam w stronę lasu.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz